
Bez wroga
Pytasz w parodii modlitwy
Dlaczego takie życie masz
Że nawet nie ma w nim brzytwy
Której się złapać byłby czas
Odpowiedź znajdziesz u siebie
W tym co głęboko ukryć chcesz
Kup sobie najgęstszy grzebień
I pokrętności kołtun czesz
Na Boga
Dlaczego żyć nie umiesz
Bez wroga
Uprawiasz twój przebiegły
Terroryzm
Najchętniej pośród biednych
I chorych
Gdy ciebie
Nakrywa ktoś że skrycie
Wiatr siejesz
Fałszywe jak twe życie
Łzy lejesz
W dla kogoś wykopany dół
Przez ciebie wykopany dół
Obrażasz ludzi i kłamiesz
Więc nie zagrzewasz nigdzie miejsc
A ten kto poda ci ramię
Gorzko żałuje chwili tej
Utkana cała z perfidii
Zaciskasz pętlę nowych krzywd
W spiżarni twych nocy i dni
Wekujesz twoich ofiar łzy
Na Boga
Dlaczego żyć nie umiesz
Bez wroga
Uprawiasz twój przebiegły
Terroryzm
Najchętniej pośród biednych
I chorych
Gdy ciebie
Nakrywa ktoś że skrycie
Wiatr siejesz
Fałszywe jak twe życie
Łzy lejesz
W dla kogoś wykopany dół
Przez ciebie wykopany dół
On ona oni a nie ty
Przerzucasz winy swe za płot
A szczytem twojej podniety
Pchać ludzi na człowieczy szrot
Gdy ci tę prawdę ktoś powie
Masz niewinnego dziecka twarz
I tylko to jedno w głowie
Że nieźle mu popalić dasz
Na Boga
Dlaczego żyć nie umiesz
Bez wroga
Uprawiasz twój przebiegły
Terroryzm
Najchętniej pośród biednych
I chorych
Gdy ciebie
Nakrywa ktoś że skrycie
Wiatr siejesz
Fałszywe jak twe życie
Łzy lejesz
W dla kogoś wykopany dół
Przez ciebie wykopany dół
Na Boga
Dlaczego żyć nie umiesz
Bez wroga
Uprawiasz twój przebiegły
Terroryzm
Najchętniej pośród biednych
I chorych
Gdy ciebie
Nakrywa ktoś że skrycie
Wiatr siejesz
Fałszywe jak twe życie
Łzy lejesz
W dla kogoś wykopany dół
Przez ciebie wykopany dół
Mroczny dół