Guzior

Blackout


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

Jestem wysoko zaraz obok pana Ikara
Adamo ma pasy do konta usuwa w minutę szlamy z Instagrama
Nadzór moich społecznościowych to kawa i xanax
Mówi mi zegarek zegarek „szósta" gdy śmieci na live'ach gadam
Panny mówią że ładnie gdy fioletowieć lima mi zaczną
Ponoć mi do twarzy to dobrze się składa bo wpadam se ostatnio w bójki
Mam chrypkę bo płuca inhaluję wciąż w trasie klimatyzacją
I palę szluczki do pisania i trochę wina by zasnąć
Nie nadaję się obiecuję że nie zabrzmię jak porzekadło
Nie znoszę nauczycieli w maturalnej ujebał mnie łysol z niemca
Liczcie im sekundy bo padną w trzynaście jak Jose Aldo
Potłukłem pożółkłe lufki bo polski skun mi już nie służy
Ujebałem koszulkę Supreme sosem sosem sosem sosem sosem
Sosem sosem sosem sosem sosem ty byś już leciał prać a ja to zniosę
Sosem sosem sosem sosem sosem sosem
Sosem sosem sosem sosem sosem sosem

To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama

To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama

W udawaniu jestem najgorszy wóda valium jestem najlepszy
Ku awariom zmierzam na ten beef
Rób banknot rób banknot nie chodziło wtedy o kesz mi
Nie wal z dychy nie rób bidy wszystko mam tak pomieszane
Jebie tu gównem nie Chanel podwórkiem obszczanym
A parę pięter wyżej leżę oparty o ścianę
Siema ziomal chyba życie chcę zmarnować
Bo już nic nie działa ile będziesz restartował
W piramidzie od Maslowa jest narkoman proszę ten sarkofag
Chcę tam schować swoje ciało chociaż wczesna pora no ta
To zamach na moje życie przysięgam na moje życie
Znowu nic nie robię znowu żyję byle jak
Znowu chujem wieje to się zapowietrzycie
I nie będzie z płuca czym krzyczeć kiedy chcę robię i jebać ten biznes
Ja to całkiem opozycja
W sensie dotychczas moje zatoki odwiedzały statki kosmiczne
Moje filmy w kinach nigdy nie gasną
Mam kostki odbite bo więcej niż garstki potyczek
Robię bardachę się tłukę ja miły
To nie z mojej winy to tamci są jacyś ja muszę odpuszczać
Ja nie myślę chwili pozdrawiam paluchem
A potem jest kłopot i gasnę obuchem
I gasnę obuchem

To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama

To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
To kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama
Kolejny blackout to kolejna plama