
Bułeczka
Nie ma złych piosenek
Są tylko głuche uszy
Zatkane przerażeniem
Że coś je nagle wzruszy
I nie ma złego wiersza
Choć pełno złych krytyków
Co noszą własne serca
Na dnie w zamrażalniku
Wtedy tak mało miałaś lat
Pachniało ciało twe jak dziki kwiat
Gdy na słonecznym molo
Dawałaś poić się Coca Colą
Twój mokry t shirt grzał mą krew
Do dzisiaj słyszę śpiew stada mew
A fala wszystkie dźwięki
Splatała w słowa i rytm piosenki
Potem zabrałem cię na Hel
Żeby tam sam na sam
Twego ciała poznać biel
To był właśnie cel wycieczki
I choć minęło tyle lat
Dałbym wszystko co mam
By choć raz być znowu tam
Dostać się do twej bułeczki
Nie wraca nic co było już
Nie wraca zbladło i przepadło
Nie wraca nic co było już
Wspomnienie ciśnie jak imadło
Masz własne życie własny dom
O wiele setek mil drogi stąd
Powiedz czy pośród chwil o brzasku
Wspominasz mnie z sobą tam na piasku
Kiedy zabrałem cię na Hel
Żeby tam sam na sam
Twego ciała poznać biel
To był właśnie cel wycieczki
I choć minęło tyle lat
Dałbym wszystko co mam
By choć raz być znowu tam
I dostać się do twej bułeczki
Bo nie wraca nic co było już
Nie wraca zbladło i przepadło
Nie wraca nic co było już
Wspomnienie ciśnie jak imadło
Nie ma złych piosenek
Są tylko głuche uszy
Zatkane przerażeniem
Że coś je nagle wzruszy
I nie ma złego wiersza
Choć pełno złych krytyków
Co noszą własne serca
Na dnie w zamrażalniku
Bo nie ma złych piosenek
Są tylko głuche uszy
Zatkane przerażeniem
Że coś je nagle wzruszy
I nie ma złego wiersza
Choć pełno złych krytyków
Co noszą własne serca
Na dnie w zamrażalniku
Kupiłem dwa bilety na ekspres „Neptun"
O dziesiątej byliśmy już w Gdyni
Potem plaża i pies „Głos Wybrzeża" w pysku niósł
Pamiętasz mnie jeszcze