
Chaos i Ład
Bo to te siedemset trzydzieści trzy dni bez fajek wierz mi Ty
Dziś wstaje siódma piętnaście równo jak cyfry z zegarem
Mama szykuje się do pracy młoda dziś akurat fajnie śpi
Dla mnie to hit może ma fajne sny jak dawniej my
Wkrótce wpadnie w wir młodości swoisty biocykl
Dziś ma pięćset trzydzieści dziewięć dni i nocy
Jest dziesiąty drugi szesnastego na zewnątrz osiem stopni
Mama to tysiąc czarnych loków ojciec trochę lotnik
Obudzoną już córcię ubieram w buty i kurtkę zabieram klucze
A czubkiem buta otwieram furtkę jak hurtem zamykam jedne
By otworzyć drugie drzwi w aucie
Wsadzam młodą w fotelik z tyłu mam gdzieś emancypację
Gdzie Panią zawieźć Myślę Siadam za trójramienną kierą
Naciskam gaz cisnę napęd daje znać felom
Fele oponom Michelin dwa dwa pięć na osiemnaście cala
Cztery opony po dwa cztery bara
Życie tanią dziwką jest która liczy tylko że dziś się potkniesz
Ostrzec cię Muszę częściej niż piękne wredne jest bywa podłe
Ocknij się Musisz oczy wkoło głowy mieć bo cię połknie
Połknie cię tak byś stracił z oczu to co istotne
Już trzy tysiące siedemdziesiąt dni bez ganji man
Moje Jumanji było Grand Prix Grand Ganja Klan
Tour de Blunt 10 lat pisało mi się łatwiej teksty
Lecz bez inwektyw one love legalization
Dziś łatwiej bez nich myślę wracając do pustej chaty
Młodą w żłobku mam jak rap na wosku wracam pośród trzystu aut
Jak w Cincinnati korek man
Każdy tu składa domek z kart a mi ciężko
Gra hit New Yorku State of Mind Nas z Illmatic
Ej ten rap stygmaty zostawił nam dawno temu
Wychowani na tym widzimy więcej Galileusz
Za długo gram w tę grę już karty w swej talii przełóż
Rutyna Faryzeusz Pierdolić jubileusz
Już trzy tysiące siedemdziesiąt dni poważnych zmian
Cztery tysiące osiemdziesiąt trzy tej jazdy smak
Decyzje każdy sam podejmie spektrum szersze
Zwykle te najtrudniejsze bywają najcenniejsze
Życie tanią dziwką jest która liczy tylko że dziś się potkniesz
Ostrzec cię Muszę częściej niż piękne wredne jest bywa podłe
Ocknij się Musisz oczy wkoło głowy mieć bo cię połknie
Połknie cię tak byś stracił z oczu to co istotne
Tysiąc koncertów już za mną dawno rymy
Ziarno kiełkują w was marność
Złote płyty wiszą mi na ścianach spektakularność
Nie do końca dowód że w pętlach tu mam coś
Znikła namiętność zwykła rzecz piętno znikło gdzieś piękno
Dziś malkontentom postawię tu pięć bomb lepiej to sprawdź
Tu konsekwencją nie kompetencją
Zdobędziesz cel ziom splendor never give up
Wiele byś dał by być szczęśliwy w części człowiek złożony z pętli
Miele dziś sam tracki i robię co chcę
Wolność co więcej warta niż sława i złoto
Wiara to kokon nie jest karma idiotą
Kiedyś w łachmanach błoto dziś drapacze chmur w Tokio w Kioto
Gopro zobacz mało Ci szans
Wciąż płynę pod prąd doceniam to co mam
Loco doceń nie bądź idiotą łączę chaos i ład
Życie tanią dziwką jest która liczy tylko że dziś się potkniesz
Ostrzec cię Muszę częściej niż piękne wredne jest bywa podłe
Ocknij się Musisz oczy wkoło głowy mieć bo cię połknie
Połknie cię tak byś stracił z oczu to co istotne