
Czy można kochać aż tak
Czy można kochać aż tak
Nagłe olśnienie zauroczenie
Jakby znienacka promień światła rozdarł mrok
Oświetlił czyjąś twarz
I już nieważne czy później zgasł
Niespodziewanie nieprzewidzianie
Małe trzęsienie ziemi czasem zdarza się
Usuwa się spod nóg
Nieusuwalny na pozór grunt
Taka mała katastrofa
Wszystko nagle jest na opak
To co miało sens
Nic niewarte już jest
Taka mała katastrofa
Wszystko nagle jest na opak
Ktoś wymówił słowo „kocham"
W zapytania znak w zapytania znak
Czy można kochać aż tak
Na powitanie na pożegnanie
Oczekiwanie jakby miał się zdarzyć cud
Roztapia się jak wosk
Nagromadzony pod sercem lód
Krótkie zdziwienia długie milczenia
Słowa co burzą ustalony z góry ład
Rozpada nagle się
Poukładany w szczegółach świat
Taka mała katastrofa
Wszystko nagle jest na opak
To co miało sens
Nic niewarte już jest
Taka mała katastrofa
Wszystko nagle jest na opak
Ktoś wymówił słowo „kocham"
W zapytania znak w zapytania znak
Czy można kochać aż tak
Niespodziewanie nieprzewidzianie
Małe trzęsienie ziemi czasem zdarza się
Usuwa się spod nóg
Nieusuwalny na pozór grunt
Potem samotność zagląda w okno
Kładzie się cieniem na wspomnieniach niby kurz
Wyświetla serię zdjęć
I nie przychodzi do rana sen
Taka mała katastrofa
Wszystko nagle jest na opak
To co miało sens
Nic niewarte już jest
Taka mała katastrofa
Wszystko nagle jest na opak
Ktoś wymówił słowo „kocham"
W zapytania znak w zapytania znak
Czy można kochać aż tak
Czy można kochać aż tak