Stanislaw Soyka

Darmodziej


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

Słyszałem jego krok
Wzdłuż mojej kamienicy
Utkwiłem chciwy wzrok
Gdy kroczył po ulicy
Chorałem flet mu brzmiał
Donośnie niczym dzwon
Był w tym cały żal
I czerń tysiąca wron
I wtedy zrozumiałem nagle że to on

Na boso zbiegłem w dół
Wyszedłem mu na przeciw
W podwórzu głodny szczur
Buszował w stercie śmieci
Przy bokach ciepłych żon
Gdzie chuć z miłością śpi
Wtuleni w kołdry schron
Rodzinny grali film
A ja tak chciałem znać odpowiedz
Dokąd iść

Po bruku gnałem w dół
Żeby mu zabiec drogę
Miał płaszcz z wężowych skór
I wokół wiało chłodem
Obrócił ku mnie twarz
Swe oczy pełne wron
A blizny dawny blask
Skrywały niby szron
I wtedy zrozumiałem nagle kim był on

Ze strachu ledwo szedł
I słaniał się jak kloszard
Do ust przykładał flet
Od Hieronima Boscha
W niebie się księżyc tlił
Jak lampa w ciemną noc
Jak mój sumienia krzyk
Gdy rzyga schlane w sztok
I że to jest darmodziej czułem że to właśnie on

Mój darmodziej miłość gra
Wierny naszym losom
Bard który zna wszystkie sny
I przemyka nocą
Mój darmodziej słodki grzech
Z jadem pod językiem
Gdy sprzedać chce to co ma
Igły ze słownikiem

Przez miasto wczoraj szedł
Ot zwykły domokrążca
A drogi jego kres
Znaczyła krwawa wstążka
Flet jego wziąłem ja
A brzmiał mi niczym dzwon
I był w nim cały żal
I czerń tysiąca wron
I wtedy już wiedziałem że ja to on

Wasz darmodziej miłość gram
Werny waszym losom
Bard który zna wszystkie sny
I przemyka nocą
Wasz darmodziej słodki grzech
Z jadem pod językiem
Gdy sprzedać chce to co mam
Igły ze słownikiem