
Kanapka z człowiekiem [Linke]
Ostry nóż
Wchodzi w chleb
Deszcz okrusz
Ków sypie się
Grzęznę w tłuszcz
Z oczu łzy
W ciepłych struż
Kach płyną mi
To z cebu
Li żółte młyńskie ko
Ła przygniata
Ją mnie do krom
Ki Wsmarowa
Li mnie od czo
Ła aż po pię
Ty i korzon ki
Przyprawia
Ją według kar
Ty sól mnie szczy
Pie w nos pieprz wier
Ci a ja wca
Le nie chcę być pożar
Ty mnie nie spie
Szy się do śmier Ci
Jakim prawem starcy ludojady
Przyrządzają sobie tę kanapkę
Wrzeszczę przygnieciony i bezradny
Wciskam w tłuste masło łapki
Jeszcze sokiem z cytryn mnie spryskują
Żebym przed spożyciem skurczył się
Przecież ktoś się musi za mną ująć
Tak po prostu wszak nie zjedzą mnie
Drgnął mój chleb
Unosi dłoń go wzwyż
Boże czuję dech
Zgłodniały widzę pysk
Może to jest żart
Czy śmiać się mam czy łka
Patrzę w lśnienie warg
Co zaczynają drgać
Nagle otchłań ust
I zębów biała grań
Woni zgniłej chlust
Ruchomą widzę krtań
Bronię się co sił
Wtem trzask i mrok mnie skrył
Masło świetne
Chleb wspaniały
Człowiek z lekka
Był zgorzkniały