
Koguty
Koguty piały całą noc
W dal wyciągając szyje
Jak gdyby wiersze cały czas
Recytowały czyjeś
W tym pianiu z chandry było coś
Tej męskiej i przepastnej
Kiedy jak złodziej lub jak gość
Drzwi się otwiera własne
Pianie leciało w dal i mrok
Spadało gdzieś w nieznane
Tak niekochaną twarz i lok
Gładzi się patrząc w ścianę
Kiedy pieszczota jest jak zgrzyt
Ale brak sił na zdradę
Pewnie dlatego szary świt
Tak długo nie chciał nadejść