
Kopuły
W co zapatrzeć się mam czym zachłysnąć się da
Gdy powietrze przed burzą takie ciężkie
Co wyśpiewam ja sam co usłyszysz ty tam
Ptaki z baśni śpiewają dziwnie pięknie
Jeden z nich łasi się tak radośnie do rąk
Pobratymców przyzywa z gniazd dalekich
Lecz tuż obok spuścił głowę smutny biały ptak
I nie umiem odgadnąć za czym tęskni
Niechby rozedrgało myśl
Roztańczonych strun sześć
W skrzydłach ptaków dla mnie dziś
Nadzieja kryje się
W sinym niebie rosyjskim dzwonnicami przekłutym
Dzwon miedziany miedziany dzwon
To szaleje z radości to z gniewu
A kopuły pokryte szczerym złotem są
Żeby częściej Wszechmocny dostrzegał
Stoję jak przed odwieczną zagadką i jak
Przed bajecznie ogromnym narodem;
Przesolonym gorzkim skwaśniałym błękitnym
I źródlanym a przecież samogonem
Z błotem w chrapach tłustym i gęstym
Grzęzną konie me po pas po brzuch
Ale wloką mnie wloką przez to mocarstwo
Co rozkisłe opuchłe od snu
Niechby rozświetliło noc
Staroruskich księżyców sześć
W skrzydłach ptaków dla mnie dziś
Nadzieja kryje się
Na mą duszę wytartą ustępstwami co dzień
Na mą duszę wytartą jak łach
Jeśli do krwi już skrawek pocieniał
Złote łaty naszyję niechaj złotem się mienią
Żeby częściej Wszechmocny dostrzegał