
Kuszenie na pustyni
Człowiek codziennie wychodzi na pustynię
I nie zna granic tej pustyni
I codziennie kuszony jest człowiek
I nie zna granic tej pokusy
I codziennie walczy ze złem
I nie zna granic tego zła
Uderzam w struny harf
Lecz wszystkie melodie brzmią fałszywie
W pływających ogrodach ludzie od wieków
Uśmiercając stare zło tworzą nowe Boli mnie
Wzajemna wrogość ziemian
Nie pogodzonych z losem
Wszyscy żyjemy obok siebie
Jak ogień i woda
Płonąc i sycząc
Pomieszały się nasze mowy
A nasze ręce
Wzywające pomocy
Są niezrozumiałe
Jak kabalistyczne znaki
Ten wieczór jest jądrem pustyni
Stolicą drapieżnych zwierząt
I zaczajonych do skoku tygrysich aniołów
Od jednych pragnę uciec
Do drugich pragnę dążyć
Ale nie umiem zdobyć się
Ani na rezygnację
Ani na decyzję
Niechaj trwa ten wieczór pustynny
Pragnę być sam z moim zwątpieniem
I demonami