Jacek Zwoźniak

Milicja, Wrocław i ja


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

Kiedy rano jadę zerówką
Wiszę na stopniach tak dla kondycji
Czasem bierze mnie ktoś na słówko
Ach któż to taki to pan z milicji
Bo przecież mi nogę mógł obciąć zły tramwaj
Albo coś wyżej więc płacę ja mandat

Ach któż to ach któż to tak o mnie dba
Milicja milicja
Któż pożyteczną wskazówkę mi da
Milicja milicja
Gdy pijak nabrudzi któż za złe mu ma
Milicja, Wrocław i ja

Kiedyś siostra wracała nocą
Bo siostra robi na drugą zmianę
Chciał chuligan wziąć ją przemocą
By dać swym chuciom pofolgowanie
Milicja czuwała do dziś tym się szczycę
Że mimo trzydziestki mam siostrę dziewicę

Ach któż to ach któż to o siostrę dba
Milicja milicja
Któż cześć mej siostry na sercu swym ma
Milicja milicja
Gdy zgwałci ktoś kogoś któż szkołę mu da
Milicja, Wrocław i ja

Tato wódki wcale nie pija
Ponieważ głowy nie ma on mocnej
Kiedyś wypił trochę u stryja
Któż wtedy tacie załatwił nocleg
Rachunek był duży lecz tacie na rękę
Tak mógł się przeziębić lub rozbić Syrenkę

Niebieskie tramwaje po szynach mkną
Wrocławskie tramwaje
Niebieskie mundury któż nosi to
Poznajesz poznaję
Są w całej Polsce od gór aż do morza
Jako te chabry pośród łanów zboża
Czterdzieści lat z hakiem a jeszcze lat sto
Niech żyje niech żyje MO