Koniec Świata

Mój Bóg


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

Mój Bóg pije na umór żadnych nie czyni cudów
Włóczy się po podziemiach niczym bezdomny pies
On jest łajbą dziurawą z kotwicą zardzewiałą
Opuszczoną przyczepą i melodią bez nut

On rozpuszcza mi grzechy w szklance chłodnej uciechy
Gdy nade mną świszcze krzywda chowam się w jego bliznach
Choć go nie ma to istnieje zawsze wtedy kiedy wierzę
Gdy pode mną chrzęści piekło wtulam się w jego wieczność

A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi
A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi

Mój Bóg w siebie nie wierzy choć bardzo mu zależy
Aby żył aby istniał aby gdziekolwiek był
On zarabia nie wiele już nie ma go w kościele
Przyjdzie czasem tam pod drzwi czasem uderzy w dzwon

Choć go nie ma to istnieje zawsze wtedy kiedy wierzę
Gdy pode mną chrzęści piekło wtulam się w jego wieczność
On stworzony z mych zamierzeń ze sprzeczności i zastrzeżeń
I złych grzechów co tak chłoszczą jego plecy aż do krwi

A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi
A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi

A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi

A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi
A on bez zastanowienia staje ze mną w płomieniach
Kielich pełen zbawienia wylewa mi pod drzwi