Zbigniew Zamachowski

Na stacji Jerzego z Podebrad


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

Widzimy się co dzień na schodach w metrze
Gdy Ona jedzie na dół a ja na powierzchnię
Ja wracam z nocnej zmiany
Ty pracujesz rano
Ja jestem niewyspany
Ty z twarzą zatroskaną

A schody jadą choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podiebrad

Praga o szóstej sennie jeszcze ziewa
I tylko my naiwni robimy co trzeba
Ja spieszę się z kliniki gna do kiosku ona
Zmęczone dwa trybiki dwie wyspy wśród miliona

A schody jadą choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podiebrad

Choć o tej samej porze randki są ruchome
Bo w tym tandemie każdy jedzie w swoją stronę
Ja w lewo ona w prawo nie ma odwrotu
Ją czeka Rude Pravo a na mnie pusty pokój

A schody jadą choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podiebrad

Na czarodziejskich schodach czuję w sercu drżenie
Gdy kioskareczka Ewa śle mi swe spojrzenie
W pośpiechu ledwie zdążę szepnąć witam z rana
Bo całowania w biegu surowo się zabrania!

A schody jadą choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podiebrad

A Praga drzemie i nic jeszcze nie wie
O dwojgu zakochanych zapatrzonych w siebie
Już tęsknią nasze włosy w pędzie poplątane
Do tego co nas czeka
Do tego co nieznane

A schody jadą choć mogłyby stać
Na stacji Jerzego z Podiebrad

Canciones más vistas de