
Niech Się Stanie
Po burzy w mózgu cisza duchot snów i bzdur już milczy
Spocone niebo mnoży skłony za zasłoną z dóbr
Nad miastem krąży zapach ledwo tlących się już zgliszczy
Wygasającego świata kłamstwomównych dawców chmur
Ja zlany potem nieba
W mieście rozpalonych zmysłów depczę jedną z dróg
Niech się miasto nie gniewa lecz wyblakła nasza miłość wyprowadzam się do snów
Wyprowadzam się do snów
Świat świat świat świat
W snach snach snach snach
Świat świat świat świat
W snach snach snach snach
Po burzy w mózgu cisza z nią siedem uncji milczenia
Które przeminą niebawem wraz z uderzeniem w stół
Wymienić muszę kilka cennych uwag z nożycami
O tym jaki razem dla sennego miasta skroić strój
Ich rady mi potrzeba bo miasto rozpalonych zmysłów popsuło mi gust
Niech się cisza nie gniewa nie blaknie nasza miłość wezmę cię z sobą do snów
Wezmę cię z sobą do snów
Świat świat świat świat
W snach snach snach snach
Świat świat świat świat
W snach snach snach snach
W moim świecie nie będzie krzyku i terminarzy
Nie będzie budzików ani apanaży za stroszenie piór
Będą spacery po drodze drzewa jak waty cukrowe
Jezioro z wodą gazowaną tuż przy wielkiej bramie
Zresztą nic już nie powiem bo to nie pora na to
Już wystarczająco długo w planie miasta przebierałem
Senne miasto napisane już w całości a więc nie ma sensu dłużej czekać
W tym momencie niech się stanie
Świat świat świat świat
W snach snach snach snach