
Noc w miescie
Po mieście włóczę się pustym
O Boże, jakże to skończyć
Jak zdobyć się na to by odejść
I z tobą się rozłączyć
Myślałem już nad tym tyle
I jeszcze się męczę i myślę
Księżyc się za mną obraca
Po szybach po dachach po Wiśle
Balustrady mostu powleka
Zielono-złotym szronem,
Pytam cię proszę i wołam
Mym sercem umęczonem
I jestem spokojny spokojny
Z równowagi mnie nic nie wytrąca
Przeliczam daty pamiętne
Każdego dnia i miesiąca
Rocznice daty zdarzenia
Powtarzam pomnażam i liczę
I tylko mi serce z żalu
Jak pies jak pies skowyczy