
Outro
Trzydzieści pięć lat na karku kończę nasty projekt
A wokół pełno niedowiarków że można tu robić swoje
Serce pocięte życiem ręce pocięte tuszem
Sny z dzieciństwa spełnia MC z okrągłym jubileuszem
Nie daje z życia lekcji nie jestem Konfucjuszem
Choć byłem w piekle na recepcji chcieli więcej niż dusze
Nie patrzę wstecz szkoda czasu niewielka korzyść na drogę
Pieprzyć wspomnienia dosyć impasu mam siłę by tworzyć nowe
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Mam trzynastkę w dacie co rok piję za to w litrach
Spójrz mi w oczy powiedz szczerze czy to jest pechowa cyfra
Bez kalkulacji ile można stracić ile zyskać
Mam co mam liczę na siebie matematyk realista
Jak litery to nasiona dobre wersy to szczyty
Chodzisz nastukany na maks non stop od pierwszej płyty
'98 przesiąkłeś tym na stałe weszło w krwiobieg
Nowy joint puszczam w obieg ogrodnik i diler w jednej osobie
W bloku pokój z widokiem na słońce stąd ten błysk w oku
Spokój na kilka godzin w joincie przez pół roku na koncie
Pamiątki z tras płytki oddech zakwasy na sercu dziury w pamięci
Wspaniały czas goniąc marzenia ale będąc sobą wniebowzięci
Dwadzieścia lat tułaczki możesz mówić mi Odys
Ludzie chcą tych wersów wciąż co dzień mam nowe dowody
Kupują płyty są na koncertach noszą t shirt'y z dumą
Do motywacji plus 1000 nie tylko by hejtom popsuć humor
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu
Teraz mam więcej stylu
Mam więcej stylu niż podwórka bólu