
Porozmawiajmy O Tym
To jak wojna i pokój ta
Pamiętam to było jakiś czas temu
Gang sztuk chciał zaobrączkować mnie i nie mógł
W sumie nie byłoby problemu ich wina
Nie wiedziały co ma z tym wspólnego miłość jak Tina
Nie wiedziały czemu gram za chipsy
Bo skoro słucham Jay Z czemu ze mnie żaden Rockefeller
Chciały mieć na balejaż i tipsy
By poczet królów polski łypał na nie z mojego portfela
I wtedy zobaczyłem ją na drodze
Uklękła by otrzeć rany z kurzu i piachu
I chłodną dłonią rozpaliła w sercu ogień
Wyrzucając stamtąd resztki smutku i strachu
I tak minęły już trzy lata
A ja wciąż chętnie wracam swą pamięcią do tych chwil
I choć żadna droga nigdy nie jest łatwa
To zawsze ona kradnie moje myśli
Droga z Marsa na Wenus często wiedzie przez Pluton
Więc opadają ręce jakbym nazywał się Newton
I zamieniamy jutro w dziś choć dziś to już blitzkrieg
I czasem trudno żyć na tym polu bitwy
Lecz bez niej życie traci smak w ustach
I kolor choć ten to najczęściej kamuflaż
Bo to życie to nie żaden marny serial
Choć czuję że barwy wojny to Barwy Szczęścia
To ona dała mi otuchy posmak
I uwierzyłem że jest sens iść tą drogą
Była jak cud który pomógł mi powstać
Może idę na zgubę lecz czyż mam iść dla kogo
Takiej fabuły nie powstydziłby się Tołstoj
Gdy emocje układają się na krzyż i
Kocham ją chociaż to uczuć wojsko
A prawdziwy romans przy tym to kaprys