Miuosh

Uderzenie


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

Nie wiem czego nienawidzę bardziej czy tego miejsca czy ciebie
Nie umiem myśleć już o tym zastanawiać się czemu nie wiem
Nie umiem słuchać dłużej patrzeć głębiej widzieć więcej
Mała proszę opuść te ręce ja nie mam więcej sił
Ty rozumiesz ten syf rozumiesz cokolwiek z tych wszystkich dni
Bezsens
Mówiłem zawsze że tego nie chcę

Już nie wiem czy cię kocham czy tylko pieprzę
I nie wiem czy cię mam czy tylko tu jesteś
I czy te parę metrów to nasze miejsce
Już nie potrafię częściej odpuszczać dni
Przecież nie odda nam nikt żadnego z nich
I znowu wychodzę pić

Jak każdy z tych gości z którymi mogłabyś teraz być
A ty nie piszesz nic światła gasną
I nie chcesz stąd iść choć robi się jasno już
My niczym kurz na werblach
Podrywa nas uderzenie energia jak w bicie
Wiesz coraz ciężej przestać
Mamy 4 wesela i pogrzeb co weekend

Sama też nie wiesz (sama też nie wiesz)
Podjęliśmy razem wiele prób
Umarliśmy tyle razy już
Możemy dumać tylko czemu
Wciąż nam zależy
Tutaj nigdy nie brakuje słów
Jesteś nożem rozgrzebujesz brzuch

Nie wiem czego nienawidzę mocniej czy tego miasta czy siebie
Nie umiem myśleć już o tym chcę tu tylko posiedzieć
Daj mi miejsce przy oknie
Wiesz może być obok tamtych dwóch
Znowu wyszło odwrotnie mieliśmy razem być tu
I porywa mnie nurt
Pochłania mnie ocean świateł i gówien

Mieliśmy wszystko dzielić na pół ten zwyczajny sukces i niezwykły ból
I nie dotarłbym tu gdybym nie szedł z tobą
A paradoksalnie nie chcę mieć cię obok
Wolę smak wódy i taniej szminki
I fakt że nie wie o mnie nic oprócz singli
I nie wiem czy ty też o mnie myślisz nawet gdy mówi mi żebyśmy już wyszli
I że mogę zrobić z nią co tylko chcę

Bo zawsze chciała mieć kogoś jak mnie
Ja jej nigdy to miasto znowu nas krzywdzi
Bardziej niż ty wiem to zbyt dobrze
Jak zawsze wrócę choć zawsze wstyd mi
Nasze 4 wesela i pogrzeb

Sama też nie wiesz (sama też nie wiesz)
Podjęliśmy razem wiele prób
Umarliśmy tyle razy już
Możemy dumać tylko czemu
Wciąż nam zależy
Tutaj nigdy nie brakuje słów
Jesteś nożem rozgrzebujesz brzuch

Proszę nie patrz tak na mnie ale
Wiem że znikam gdzieś w noc i dzień
Myślę że chyba nic się nie stało
Przecież jesteś moją supergirl
Pytasz kolejny raz o gwarancję
Znów w nocy szum lodówki zagłuszał twój płacz
Czuje ból czuje strach

Tracę cię a krzyczę że chcę zostać sam
Ten przelotny romans zmienił się za szybko w prawdziwy związek
Choć wątpię wiesz ze takich jak my leczy Monar
Bo to zabija nas a chcemy więcej i mocniej
A ty znów pytasz o nie gdy wracamy do ciebie
Boisz się o koniec pytasz o ten jeden grzech
Ale z drugiej strony to nie chcesz wiedzieć nie
Ból nie znika tak szybko jak gniew
To tylko kolejny problem

Uczucia nie zawsze idą w parze z rozsądkiem
Choć czasem myślę że właśnie to nam daje oddech
Co tydzień cztery wesela i pogrzeb

Sama też nie wiesz (sama też nie wiesz)
Podjęliśmy razem wiele prób
Umarliśmy tyle razy już
Możemy dumać tylko czemu
Wciąż nam zależy
Tutaj nigdy nie brakuje słów
Jesteś nożem rozgrzebujesz brzuch