
Warszawa i ja
La lu la
Tu na pewno nikt nas nie zna
Przedzieramy się przez deszcz
Jak chemiczni bracia
Dziesięć godzin w obcym mieście
Mówisz że jest późno i obmyślasz szybko plan
Potem kradniesz mi ubranie
Do Warszawy wracam sam
Stoję na balkonie palę papierosa
Warszawa i ja
Stoję na balkonie palę papierosa
Szkoda tylko że to wszystko się kiedyś skończy
La lu la
I nie mam dokąd iść
I znowu tracę czas
Nudne trzy tygodnie
Mam w kieszeni szminkę
W kieszeni piasek
Teraz jest ktoś nowy
I jest ktoś inny przez jeden dzień
Łapię taxi w stronę centrum
Mam w kieszeni szminkę
W kieszeni hel
Stoję na balkonie palę papierosa
Warszawa i ja
Stoję na balkonie palę papierosa
Szkoda tylko że to wszystko się kiedyś skończy
I nie mam dokąd iść
I znowu tracę czas
Nic już nie rozumiem
Mam w kieszeni szminkę
W kieszeni piasek
Zapalam papierosa
Oddycham światłem gwiazd
Jutro rano nowa podróż
Może ostatni raz
Stoję na balkonie palę papierosa
Warszawa i ja
Stoję na balkonie palę papierosa
Warszawa i ja
Stoję na balkonie palę papierosa
Warszawa i ja
Stoję na balkonie palę papierosa
Szkoda tylko że to wszystko się kiedyś skończy