
Wieczne Pióro
Tytułem wstępu złożę kilka wyjaśnień
Szanowny Duch od sennych bzdur próbuje mnie umieścić w swojej pułapce
Jego siedmionocne pióro mimo tuszu z natchnień
Zawsze działa tak że w końcu na coś czasu znów zabraknie
Duch podsuwa wizję piękną choć straszną
A gdy uwierzysz w ten kuszący pomysł spełnia swe niecne zamiary
Sam się kiedyś nabrał i go więzi senne miasto
A że stamtąd się nie wraca innych wciąga w te koszmary
Jawi się współtwórcą a w głębi cierpliwie czeka
Na swą ulubioną scenę o zachodzie siódmej nocy
Nakarmiony myślą że nie tylko on ma szklane oczy
Skoro zachód znika z piórem coś wspominał o tym
Można pomyśleć że postąpiłem głupio
Bo stworzyłem całe miasto zamiast miłość wierszem ująć
Lecz nie chciałem pisać jej na kolanie więc
Nic nie mówiąc duchom przywłaszczyłem wieczne pióro dla niej
Mając pióro szybko zagrałem rolę
No bo przecież duch też człowiek niech ma chwilę przyjemności swojej
Obudziłem się na moment płacząc nad rosołem
Odzyskałem wyobraźnię i wróciłem znów na moment
Trochę pożałowałem że zapłakałem dla niego
Ale nieważne łzy otarłem słowami „Szach mat"
Wyciągnąłem wieczne pióro i na całe niebo
Wyskrobałem napis letni spacer z nią w zamian za świat
Niech się stanie