Vixen

Zer00wki


Imprimir canciónEnviar corrección de la canciónEnviar canción nuevafacebooktwitterwhatsapp

To jest jak mała sklejka
Z dzieciństwa sampli i obrazków
Tata robił mi zdjęcia
Dzisiaj robię z nich album
W przedpokoju parę sesji
W białej czapce marynarza
Którą przywiózł z Wenecji
Po orkiestrowych wojażach
Czasem zabierał nas na na te wycieczki
Koncerty i próby przeważnie z mamą
A ja czułem się taki bezpieczny bezpieczny
Uwierz mi pośród nich bo wszystko tam grało
Trąbki puzony klarnety i tuby
W tempie jak dyktował werbel
Ojciec nie był za gruby
A zawsze przed sobą miał największy bęben
Zawsze byłem w pobliżu
Bo czasem pozwalał uderzyć mi w niego
A ja się wtedy czułem coś w stylu
Tak jakbym tam częścią był czegoś większego
Nie chciałem się rozdrabniać
Ale część mnie zostanie już tam na stałe
I dobrze że mam ten wariant
Back in the days jakbym był McFly em
Stawaliśmy na stacjach
Każdy miał swój instrument
Tak bardzo chciał na nim zagrać
Bo autokar długo tankuje
Ten obraz się trochę rozmazał
Bo to czasy sprzed podstawówki
Ale okulary zakładam
By widzieć lepiej czasy zerówki

Czasy zerówki

Chciałem być kucharzem (czasem)
Potrafiłem dopieprzyć
Księdzem tez być miałem
Bo już przed wywiadówką wiedziałem co się święci
I jeszcze piłkarzem a potem fotografem
Na wszelki wypadek
Bo nawet gdybym na reprezentację nie mógł dostać powołania
To się i tak mogłem znaleźć w kadrze
Dziadek mnie woził rowerem przez wieś
Na bagażniku rano do zerówki
Chciałbym to znów przed oczami mieć
Dlatego noszę zerówki
Było tam dużo zabawek
Ale ulubiona chyba tylko jedna
Mała czerwona rakietka
W klockach Lego i każdy ją mieć chciał
Pamiętam szatnie
Wszystkie swoje fanty chowałem do niej
A moim bagażem doświadczeń
Był dziurawy na buty worek
Ten obraz się trochę rozmazał
Bo to czasy sprzed podstawówki
Ale okulary zakładam
By widzieć lepiej czasy zerówki

Czasy zerówki