Ada to nie wypada


Wciąż się martwi biedny tatek,
Co ma począć - nie wie sam
Taki jak ja gagatek
Nie lada to kram.
I po każdej nowej psocie,
Gdy go dręczy wyczyn mój,
Płaczą z nim wszystkie ciocie
I babcia, i wuj.

Ada, to nie wypada!
Tak być nie może - trudna rada.
Na widok wszystkich twoich fantastycznych psot
Aż oblewa zimny pot.
Ada, to nie wypada!
Co rusz to wybryk, maskarada.
Te eskapady dzikie i te figle psie
Co ty robisz? Zmiłuj się!

Pannie z twojej sfery
W tym wieku za mąż czas,
Ty zaś masz maniery
Jak sztubak z niższych klas.

Ada, to nie wypada!
Gdzie wychowanie, gdzie ogłada?
Ten, kto by cię małżeństwem uszczęśliwić chciał.
Po tygodniu wpadnie w szał.

Wiem, ma rację biedny papa,
Lecz gdy mnie ogarnia bzik,
Trudno, przepadło, klapa
Nie wstrzyma mnie nikt!
Nie ma rady - co ja zrobię?
To wewnętrzny jakiś mus.
Próżno wymyślam sobie
Od trzpiotów, od kóz.

Ada, to nie wypada!
Tak być nie może - trudna rada
Na widok wszystkich twoich fantastycznych psot
Aż oblewa zimny pot.
Ada, to nie wypada!
Co rusz to wybryk, maskarada.
Te eskapady dzikie i te figle psie
Co ty robisz? Zmiłuj się!

Pannie z twojej sfery
W tym wieku za mąż czas,
A ty zaś masz maniery
Jak sztubak z niższych klas.

Ada, to nie wypada! (Ada)
Gdzie wychowanie, gdzie ogłada? (La la)
Ten, kto by cię małżeństwem uszczęśliwić chciał,
Po tygodniu wpadnie w szał.