Ciepła wdówka na zimę
Gdy październik wraz z ciepłą bielizną zsyła smutek na ciebie doroczny
O samotny jesienny mężczyzno, pustym wzrokiem dokoła znów toczysz.
Odwracając zmęczone źrenice od bezmyślnej twarzyczki podlotka
Z jedną myślą przebiegasz ulice:
Gdyby wdówkę gdzie ciepłą napotkać!
Nim ta zima chwyci znów
Żeby tak coś z ciepłych wdów!
Ciepła wdówka na zimę
Zawieruchę i mróz
To jest szczęście olbrzymie,
Co jak kwiat będziesz niósł.
Co cię w sposób realny
Wyrwie z trosk materialnych
Zmieni minus globalny
Twój minus na plus.
Proszę pana, ja panu coś powiem: jestem ciepła, choć jeszcze nie wdówka.
Ale jeśli pan umie uwdowić czeka pana urocza placówka
Mój staruszek ma taką zadyszkę że doprawdy niewiele wystarczy
Ot, zatrutą gdzieś wpuścić mu myszkę
Albo jeszcze cokolwiek inaczej
Wsypać coś do jednej z kasz, trochę trudu i już masz:
Ciepłą wdówkę na zimę na gołoledź i śnieg!
Żebyś w śnieżną zadymkę
Do niej tęsknił i biegł.
Drzwi i serce otworzy
I warunki ci stworzy,
I na duszę położy,
Położy ci lek.