Lwy i konie


Naj naj

Przyjechał cyrk w zielonych wozach
Na rynku rozbił swe namioty
Słoniątko w spodniach lwy w obrożach
Wypchane trawą kaszaloty

Klaun na arenie jak na wyspie
Chroniczny Robinson Crusoe
Z łysiny zaśniedziałym listkiem
Łamany wiecznie śmiechu kołem

W miasteczku z trzema wieżyczkami
Z dachami jak koguci grzebień
Klaun płacze prawdziwymi łzami
Miasteczko końską nogą grzebie

Laj laj laj

Lwy skaczą przez ognistą obręcz
Słoniątko trąbi jerychońsko
Na to im w odzew harde chrobre
Miasteczko parska mordą końską

I nie wiadomo kto tu komu
Docina większą egzotyką
Lwy wyszły z cyrkowego domu
I przyglądają się konikom

W ich oczach widzą smutnych klaunów
W ich rżeniu słyszą skute słonie
I rozpłakały się lwy rzewnie
A z nimi zapłakały konie

Laj laj laj