Marakeczi


Marakeczi
Marakeczi
Marakeczi
Kolor wybijam krokiem
Małpy węże zaklinacze kwiaty dzieci
Rytmy się toczą kołem
Muzyką miasto płonie

Kiedy tańczę z Tobą pośród obcych twarzy
Oczy lśnią kamieniami
Jeszcze wszystko może dzisiaj się wydarzyć
Jesteśmy tacy sami
Gdy słowa są dźwiękami

Na ulicach Majorelle Majorelle
Kobalt oślepia blaskiem
Wśród zieleni
Od zieleni ku zieleni
Co nocą też nie blaknie i staje się obrazem

A kobiety kolorowe tajemnice
Bezgłośnie suną z wiatrem
Neonowe neonowe ich spódnice
Zarażą Cię nieznanym
Tam gdzie cztery ściany

Uh uh

Henna i mam korków parę a w hammamie
Bez wstydu nas jednoczy
Takie czyste ludzi we mgle pojednanie
Tylko przecieram oczy
Skrapla się córek krzyk gdy im matki myją włosy

Na pustyni na pustyni na pustyni
Od piasku w ustach cisza
Złota pani dzikie zmienia swe oblicza
Nie taka oczywista inna niż w naszych myślach

A wielbłądy śmieją się stadami gnając
Przez rukolowe łąki
Gdy raz w roku krople życia opadają
A rzeka drogą kroczy
Poziom wyznacza nowy

Karawany teatralne karawany
Brną drogą i bezdrożem
Innych myśli byle było skrzyżowanie
A serca zbuntowane
Są i wolności głosem

A serca zbuntowane
Są i wolności głosem
A serca zbuntowane
Są i wolności głosem
A serca zbuntowane
Są i wolności głosem
A serca zbuntowane
Są i wolności głosem

Marakeczi
Marakeczi
Marakeczi