Ochroniarz Patryk


Ochroniarz Patryk nim wyszedł do pracy odwiedził natrysk
Nucił smutną piosenkę nasz odpowiednik country
I myślał o tipsach Marty które pokrywał akryl
Matrymonialny miał zamiar wobec jej czakry
Wpatrywał się całą zmianę w nią jął
Warknąć na każdego klienta co z spoufalał się z Martą
Chciałby pić do rana w towarzystwie typiar
Ale sam nie pije wcale po dwóch piwach zasypia
Frustruje go to więc chce świat ochraniać
Ale nikt nie napada co najwyżej na nogach się słania
Odwiedził lokal chłopak szczerzył przy barze
Zagadywał do Marty okradając karka z marzeń
Poczerwieniał bodyguard skłamał że młody kontuar zarzygał
Nawigował nim niby balastem wywalił za pokład aż spuchł mu tribal
Wtem podbiega barmanka gładzi chłopcu narząd
W rodzinnym mieście Patryka to silnego gładzą
A Marta tylko łka i dzwoni po szefa
Tryś nie rozumie nic z tego pyta skąd ten niefart

Ochroniarz Patryk
Lepiej niech pójdzie
Pójdzie do psychiatry
Ochroniarz Patryk
Nie chcą go kluby nie chcą
Knajpy ni teatry

Ochroniarz Patryk przypadkowa zbieżność imion
Zarządzał sporym parkingiem niby prywatną pustynią
Operował jak armatą wielkim szlabanem
Gdy ktoś pytał czy przejedzie mówił „co jest napisane"
Nigdy wprost że proszę o dowód wpłaty lub bilet
Z lubością do długich minut rozciągał chwilę
Okienko jego budki przed nim każdy był malutki
Trzy słupki i klucz od kłódki
Lecz pewnego dnia trafił się właściciel auta
Tryk nie otworzył mu stałeś tu i będziesz stał pan
A kierowca spokojnie zadzwonił po psy
Mówiąc będę takim samym chujozą jakim jesteś ty
I zmierzymy kto przed jakim maleje mundurem
Obserwował potem jak góruje pies nad szczurem
Bo ochroniarz jak to władza maleje przed władzą wyższą
Wydziobie jeden kogut drugiego jak pryszcza
Ochroniarzu to nie dziewięćdziesiąty siódmy
Weź trochę w uszach schudnij

Ochroniarz Patryk
Lepiej niech pójdzie
Pójdzie do psychiatry
Ochroniarz Patryk
Nie chcą go kluby nie chcą
Knajpy ni teatry

Ochroniarz Patryk selekcjoner Wiktor barmanka Ms. Bitch
Znane postaci po obu stronach Wisły
Dla kogo masz tę knajpę długo cię znajdę
Nah ale poznaj ten bar commandments
One: to inny bar jest twoim konkurentem wrogiem
Nie ja Ja mogę iść i wydać hajs za rogiem
Two: nie wyszło ci w byciu przestępcą
Wracaj na ulicę nie zmyślaj że klienci cię depczą
I nie okładaj każdego kto ma sylwetkę zwiewną
Weź go pod pachę i wystaw na zewnątrz
Three: better trust somebody
Fajna selekcja lecz czy w ogóle tu się ktoś bawi
Four: szanuj ludzi którzy są stąd fajo
Chętnie znowu cię odwiedzą daleko nie mają
Five: uśmiech za barem równa się napiwek
Permanentne olewanie i spojrzenia krzywe
Zaowocują dla znajomych zagrasz carycę baru
Ale stracisz hajs i klientów paru
Six: płyniemy razem przez ten Styks
Nie faworyzuj cudzoziemców
My name ain't Shmidts
Seven eight nine ten klientom się przyda
You only get half a bar racz nie rzygać