Odchodzą…
Przed rokiem odeszła Agnieszka
A Teddy zaledwie przed pół
Znikają jedno za drugim
W tej dali bezkresnej wśród chmur
Gerarda widziałem w New Yorku
Do Polski nie wrócił choć mógł
On jeden pozostał z tej półki
Kto pierwszy odejdzie z Nas dwóch
Spieszmy się kochać ludzi
Tak mądry mawiał raz mnich
Za szybko odchodzą najbliżsi
Więc spieszmy się kochać Ich
W miłości odzywa się Dobro
Gdy kochasz naprawdę chcesz żyć
I chce ci się krzyczeć znów głośno
Znów wiesz co to znaczy Być
Przed laty kochałem Dorotę
Nosiła sukienki jak nikt
Szukałem w niej tego co w każdej
Lecz każdy ideał to mit
Tańczyła i śmiała się pięknie
Z przyjaźnią pokłócił Nas seks
Z Platonem chodziła pod rękę
To była Miłość i Gniew
Spieszmy się kochać ludzi
Tak mądry mawiał raz mnich
Za szybko odchodzą najbliżsi
Więc spieszmy się kochać Ich
Spieszmy się kochać Ludzi
Pokory uczy Nas czas
Choć szpetni bogaci lub nudni
Każdemu warto coś dać
Nie mogłem się przyznać Agnieszce
Że ważna jest dla mnie jak nikt
Spotykam ją czasem we śnie
Lecz znika jak zjawa u drzwi
We wrześniu odeszła Joanna
Pęk Astrów jej kładę na grób
A potem sam patrzę przed siebie
W bezkresny horyzont wśród chmur
Spieszmy się kochać ludzi
Tak mądry mawiał raz mnich
Za szybko odchodzą najbliżsi
Więc spieszmy się kochać Ich
W miłości odzywa się Dobro
Gdy kochasz naprawdę chcesz żyć
I chce ci się krzyczeć znów głośno
Znów wiesz co to znaczy Być
Przed chwilą odszedł Zembaty
On zakpił ze śmierci jak nikt
Czy poszedł do Nieba kolega
Za wszystko w co wierzył i lżył
Dla Maćka liczyła się Sztuka
Poezja gorzałka i seks
Odchodził przy marszu Chopina
Któremu poświęcił swój wiersz
Spieszmy się kochać ludzi
Tak mądry mawiał raz mnich
Za szybko odchodzą najbliżsi
Więc spieszmy się kochać Ich
W miłości odzywa się Dobro
Gdy kochasz naprawdę chcesz żyć
I chce ci się krzyczeć znów głośno
Znów wiesz co to znaczy Być