Ten, który pędzi


Mknie koń z powietrza
Nad tramwajami
A na tym koniu
Ten który na nim

Wszyscy słyszeli
Niejedno o nim
On mijające
Życie swe goni

Nie możliwości
Nie ma dla niego
Zmartwienia swoje
Przegania w biegu

On nie ma domu
A mieszka wszędzie
A odpoczywa
We własnym pędzie

On ludziom z oczu
Spogląda zawsze
On je podnosi
By mogli patrzeć

Błękit go poi
Częstuje wiatrem
Zimą jesienią
Wiosną i latem

Nic go nie wstrzyma
W szalonym pędzie
On ponad nami
Koń zawsze będzie

Daj daj daj