Wesoła ballada o smutnym końcu


Nad szczytem góry stary rzeźbiarz
W obłokach dzieło swoje tworzy
Z całego życia przemyślenia
W jednym kawałku chce ułożyć

Cierniste drogi swe przemierzał
I czasem boso krwawiąc obficie
Nikt mu nie podał pomocnej dłoni
Do celu w samotności zmierzał

Odebrano mu co miał najlepszego
Dookoła cierpią ludzie cierpi też on
W samotności pogrążony w trudnym życiu opuszczony
Jego czas odliczył zegar mówi mu stop

Spędzone lata na marginesie
Odbiły piętno na psychice
Dzisiaj ubrany w biały kaftan
Opuścił swoje dawne oblicze

Niegdyś przeciętny zwykły człowiek
Któremu przygód było mało
Chmura odpływa jak jego życie
Krzyż mu wyrzeźbić pozostało

Odebrano mu co miał najlepszego
Dookoła cierpią ludzie cierpi też on
W samotności pogrążony w trudnym życiu opuszczony
Jego czas odliczył zegar mówi mu stop

Odebrano mu co miał najlepszego
Dookoła cierpią ludzie cierpi też on
W samotności pogrążony w trudnym życiu opuszczony
Jego czas odliczył zegar mówi mu stop