Oxon

100 Naboi


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

I TAKA SIEKA TERAZ KURWA

Pierwszy strzał taki na rozpęd ostatnim ostrzeżeniem rozpocznę
Zdejmę cię w moment utopię cię w rzece bo takie masz ośle znaczenie potoczne
Tę samą rzekę pod spalonym mostem nie licząc się z prądem przemierzysz ją w poprzek
Aż tak im ciążę Przy tym porodzie masz problem bo nawet jak nie chcesz to poprzesz
Strzelam na oślep wrzucę do klatki skurwiela co drzwi mi otwiera na oścież
Siedzi pilnuje serwera a jedyna rzecz którą zmienia to jebana pościel
Blau blau niech baran spocznie blau blau ma przewaga rośnie
I tak na ciecia już drugie pół dekady nikt tu nie czeka bynajmniej na ośce

Dostałem opcję mam tu neseser i setkę naboi nie do namierzenia
I dowody zbrodni jakoby na deser bo to ty wybierzesz kogo zgarnie ziemia
Kto odpadnie teraz I o kim powiedzą że przepadł i jest nie do odnalezienia
A kogo przeczekasz by cienias w cierpieniach narzekał i peniał się wciąż nawet cienia
Po po powiedz co wybierasz powiedz swojej młodej że już nie będzie wesela
Potem wołaj koronera by zabrali worek bo niestety po tobie będzie trzeba to zbierać
Co co co mi zrobisz teraz głowa już cię boli nie łudź się że to migrena
Wpędzę do grobu to będzie za karę ziomuś za gadanie bez powodu że się Ciebie boi scena

Dość mam narzekań na długą kolejkę
Zwiedzanie gry w trybie full observator
Rzucam się w wiraż mi utną tę rękę lub rzucą ponownie przez grupę spectators
Jestem jednym z tych co skrócą twą mękę
Wersem jak kulką masz dumą podziękę
Trafiam w twe serce i krótko na wejście
Kupujesz mnie w chuj jak za grubą kopertę
Zwolnię trochę bo co ma wisieć to nie utonie
Typ mówi że płynie jedynie wodę może tu donieść
Jego okręt jest Titaniciem pora pogrzebu ziomie
Masz opcję stąd znikać typie zmiana reguł biegun płonie
To już nie tylko ta góra lodowa co czyha na twój nieuważny kadłub
To dziura oxonowa podkręcam klimat wywijam im własny nadmuch

Dziurę na wylot mózg im wypłynie jak tylko się trochę te ciule nachylą
Może se zrobią tę fryzurę z grzywą pasuje to typom jak żul w El Camino
Wpadam tu z łusek lawiną karabin na stół beryl sprawdzaj man
Wokoło łusek przybyło follow me Arthur Curry Aquaman
Silny bezczelny w dodatku szczery ty jak mozaika się stapiasz z tłem
Płyniesz z ekipą na majkach na moich statkach robisz za majtka damn
Zdejmę cię w minutę man bo jestem kurwa Minute Manem
Obrałem azymut wiem że w pięknym stylu zniszczę scenę
Wbiję w ziemię mym pociskiem niczym moździerz spadnę z góry
Albo spalę krzak jak Mojżesz lecz nie wrócę z zdartej chmury
Czarne dziury w głowie w zakamarkach miejskich rozkwita rzemiosło

Możesz być pewnym że zostanę świętym tu dopiero kiedy przywita mnie Boston
Wbita na strzały w nieboskłon i tak nie powiesz mi że cię nie ostrzegałem
Szkoda jedynie że zastawiasz drogę mi ciałem bo głowa jest troszkę dalej
Podziemny arsenał mówią mi zguba bo w głównym nurcie nie łatwo mnie znaleźć
Scena to ściema będę miał ubaw bo łatwo ją złamie nie złapią mnie wcale
Szybki jak kula styl czysty natural a gdy ty zamulasz ja świadomie dalej
Głośniki na fulla i bity gram pull up i z pizdy na czuja jak kanonier walę
Bo widzę tych poważnych typów w grupach ta ej typki w bramach
Ja jestem poważny sam blam blam wyciągam miniguna
Hojnie obdarzam ołowiem ich ciała i robią mi hałas lecz nie dobrowolnie
Studzę ich zapał chcą być jak Hamas i toczą na chama swą nierówną wojnę
W wielu przypadkach skala głupoty przeraża że tego nie mieści czerep
Karabin dawaj bo tenże czerep odstrzelę a kul pewnie zmieści wiele
Kolejny mówił że jest liderem kto by się chciał dłużej pieścić z cwelem
Zero agresji choć mogę go skreślić i przez moje teksty się mierzyć z L em
Mój notatnik śmierci lista kontaktów
Zebrałem ich setki choć od elektryka nie widział nikt faktur
Prędzej na łapie wyrośnie mi kaktus nim byle rap mi to zdoła mi natruć
Wejdą grupami to zejdą seriami ile bu chamy nie zawarli paktów
Przez to mów mi DeadShot bo jest head shot u mnie normą
Moja logo jest złą mordą tych co też chcą tu pierdolnąć
Wpadam lekko z świetną formą strzelam celnie w rzecz dowolną
Wreszcie pora bym się wściekł i pora wbiec po wieczną wolność
Wie wiesz co mordo może szukasz sensu w tym lub drugiego dna
Prędko skończ to pow pow luźny strzał tak też se lubię pograć
Jebnąć w kosmos sięgnąć Wilstrol i wpaść tu w kolumnie ognia
Human Torch ludzka pochodnia Oxon niecny skurwiel zbrodniarz

Staram się zwykle hamować przy ludziach bo lubię wypalić coś niestosownego
A gdy nie ma tego to czasem potrzebuję zwlec się i w te pędy biec do nocnego
Ty też możesz biec pocieszę cię stoper
Bardzo dokładnie odmierzy czas w jakim odstrzelę ci stopę
Wyżyję się okej Pożyjesz wiesz trochę
Lufa do ust jesteś tym co jesz więc jak na ironię pożywię cię prochem
To dla każdego kto mieni się kotem a przez całe lata nie zmienił na jotę
Korzysta z tego że złapał odbiorcę bo w Polsce jest w modzie docenić idiotę
Medialne asy ja ukryty Joker
Podkładam im bombę pierdolnie aż wylecą tu szyby z okien
Ze swoim składem kruszymy se topę to skład kamikaze robimy zamotę
I na co ci płatnerz skoro każdy pancerz przebiję jak grotem przez linie tych zwrotek
Zostało dwadzieścia cztery jak tobie godzin
Na żadną pomoc nie licz na darmo jak o mnie chodzi

Na nagrobku napiszą ci "był marnością" i do dziś nawet tatko w łeb zachodzi jak mógł ciebie łajzo spłodzić
Ja mówię ci że mówię serio nie muszę tłumaczyć się i oddawać raportów
Wychodzę na dach ze strzelbą strzelanie w łeb to dla mnie zabawa dla sportu
Pap pap sprawa jest łatwa możesz się drzeć i na mnie namawiać pachołków
Gdy twoja banda zobaczy karawan twój wyjedzie na stół karawana tortur
Stypa niezły przypał będzie triumfalną ucztą
Bo skoro żyłeś jak pizda jest bez ciebie lepsza ludzkość
Tak więc krótko miejsca ustąp weź zrób w końcu rzecz raz słuszną
Nie dowierzasz gdy jak zwierza łatwo cię namierzam muszką
Czacha na torsie kogucia klata przydałoby się na siłkę polatać
Może jutro zwinę nam bata współczuję że nie dożyjesz do lata
Ratatatata nudna ta gadka ty krótki huk i po krzyku
Plama na kartkach i na chodniku widza gapia świadka ni chuj
Cisza wylewa się z ciemnych budynków znów tylko w jednym oknie światło
Strzał strzał oblewa cię strach myśli w głowie natłok
Siedzisz nad kartką jakbyś tu za broń chwytał i do wojny dążył
Niezły hardcore nie masz ty gorączki Niech no ktoś przytomny spojrzy
Skala zniszczeń niemożliwa błędny wzrok przez przerost mocy
Mogłem się nie odzywać nosić maskę w dzień roboczy
Coraz szybciej bije serce biorę swój ostatni nabój
Korbą kręcę broń do skroni nie chcę więcej żadnych zabójstw
Ha ha żartowałem