
180 Stopni
O nie nie
O nie nie
Zaterkotała pod blokiem walizką już blisko
To żadna wesoła turystka nie jedzie z lotniska
Chce robić coś tak by żyć jak fejmy
Zestaw jej marzeń bardziej cenny
Niż pointy modlitw one poszły w kąt
W mieście za barem więcej jeszcze piła
Te wymarzone dzieci czy by je szczepiła
A tu stary boss jej wali czosnkiem
A jej ex gdzieś to jest expert
W ojca firmie tnie krzewy
A w jej głowie te śpiewy
O nie o nie o nie
O nie o nie
O sto osiemdziesiąt stopni
Jak umiesz to mi obróć ten dzień
Ten dzień
Obróć ten dzień
Ten dzień
Obróć ten dzień
Dwoma kołami na trawie a dwoma na bruku
Zawsze gdy stawia tak auto mąż irytacji daje upust
Mąż to słowo kiedyś z baśni
A teraz niech ktoś jej to wyjaśni
Czemu dla niej brzmi obleśnie fuj
Rjebjata ale coś za młodo
Fest chata lecz nie sprosta snobom
Małżonek i te ogrody nuda
Zbije skarbonę się do miasta uda
Choćby za bar jak jej psiapsi
I jej szefowie ci bogatsi
Elo mężu elo wiosko
Nie disco polo ona chce Nosowską
O nie o nie o nie
O nie o nie
O sto osiemdziesiąt stopni
Jak umiesz to mi obróć ten dzień
Trzasnął drzwiami biura pisze znowu któraś
Ta co nie umie parkować czy ta co ogarnia bar
Tyrał jego ojciec tyra teraz on
W czego sens nie wierzy żadna z nich
Płaci stówę dziewce choć dotykać nie chce
Przed kimś chce wreszcie poczuć się jak pan
Ej kto żyje sezony a kto tylko pilot
Wspomnień przewija co dnia
O nie o nie o nie
O nie o nie
O sto osiemdziesiąt stopni
Jak umiesz to mi obróć ten dzień
O nie o nie o nie
O nie o nie
O sto osiemdziesiąt stopni
Jak umiesz to mi obróć ten dzień