
Atlas
Episkie pierdolnięcie znów witam was na bitach
Choć to solowa płyta to ze mną kawał życia
Atlas kolejny symbol po ognistopiórym
Dam tyle wiary że samobójcą pękną sznury
Harpuny nałogu przebiły mą skórę
Zmagałem się z bólem dziś za ten ból dziękuję
Co czuje kim jestem jaką mam naturę
Wystarczy tego tyle bym władał Excalibur'em
Waleczne serce do granic możliwości
Często zapominam o systemie proporcji
Wszystko albo nic pierdole półśrodki
Zapiszę się w sercach ludzi jak Pavarotti
Najpierw zmoknij jakie to uczucie
Przetrwałem w kurwe burz nic wspólnego z cukrem
Skutkiem picia wódki to wpierdol życiowy
A wpierdol życiowy to plus 100 pancerz bojowy
Ło ło ło ło
Wytrzymaj ciężar który los rzuci na barki
Ło ło ło ło
Solo numer dwa Atlas na plecach ciarki
Ło ło ło ło
Niech dobry przekaz niesie się nad miastem
Ło ło ło ło
A każdy zgrzyt przejdzie jak po maśle
Wciąż napędza wiara w niej zdobyte szczyty
Szacunek dla natury za ośmiotysięczniki
Pułap liryki nieustannie wzrasta
Wątki ze świata mieszane z klimatem miasta
Prawdziwe to realne realne rzeczywiste
Kończyłem balet byłem rozpierdolu mistrzem
Dystans mam wielki do siebie do świata
Ale szanuje ludzi z grona niepisanych zasad
Motywujące wersy nektar wciąż wycieka
Trójwymiarowy rap skąpany w życiowych zaciekach
Korekta na życie czy ambicje na street'cie
Najważniejsze w tym wszystkim żyć bez ograniczeń
Naturalistycznie być sobą po wieki
Z godnością przemierzać nieprzetarte ścieżki
Zapisać się jak freski w dziejach świata globalnie
Albo w oczach dziecka jako Tata
Ło ło ło ło
Wytrzymaj ciężar który los rzuci na barki
Ło ło ło ło
Solo numer dwa Atlas na plecach ciarki
Ło ło ło ło
Niech dobry przekaz niesie się nad miastem
Ło ło ło ło
A każdy zgrzyt przejdzie jak po maśle