Janek Samołyk

Codziennie


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Samotność lampy na biurku
Blasku monitora hałasów na podwórku
Przesadna bliskość słuchawki telefonu
Wieczorem wychodzę
Rano wychodzę z domu
Ostatnio nie zmieniłem się w cale
Chociaż tak bardzo tego chciałem
Codziennie staram się pamiętać
Że chłopcy i dziewczęta muszą
Chodzić na ustępstwa

I co czasami mam już dość
Nadchodzi noc
Czy jest tam ktoś
Nareszcie zapomnę we śnie

Odwiedzaj mnie codziennie
Satelitarnie i naziemnie
Wpadaj kiedy pada
Wpadaj kiedy nie ma o czym gadać
Codziennie codziennie

I co zabiorę cię stąd
Jak zechcesz bo przecież może nie chcieć
Być ze mną gdy nadejdzie noc

I co zabiorę cię stąd
Jak zechcesz bo przecież może nie chcieć
Być ze mną gdy nadejdzie noc