Sława Przybylska

Gabinety


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Przyjaciele młodych lat, przyjaciele moi
Porozganiał życia wiatr was na strony trzy
Ale kiedy słyszy się, że tam ktoś ze swoich
Poszedł w górę, pod sam szczyt, serce czule drży

Ma gabinet kumpel nasz, z którym kiedyś w ławie
Byle jak upływał czas i mijały dni
Teraz: palma, dywan, szyk, biurko - antyk prawie
Boazeria w słońcu lśni, telefony trzy

Wejdziesz, powiesz, ktoś ty jest, sekretarka grzeczna
Pocałuje w rękę cię, poprowadzi w głąb
I nasz kumpel, stary zgred, wita cię u wejścia
W fotel wciska, ściska dłoń i wyciąga szkło

Jest koniaczek "Biełyj Aist" kawa czy herbata?
Audiencja mija jak przecudowny sen
W gabinetach ważą się losy tego świata
Tutaj swe znaczenie ma każde minut pięć

W naszych lasach praca wre, jak głoszą gazety
Gęsto pada cis i dąb pod naporem pił
Wyposażać trzeba wciąż nowe gabinety
W każdym głowi się swój chłop, byś ty łatwiej żył

Wyposażać trzeba wciąż nowe gabinety
W każdym głowi się swój chłop, byś ty łatwiej żył