
Gdziekolwick pójdziesz
Gdziekolwiek pójdziesz to nie zwiejesz
Choć zdobią Cię sukienki zwiewne
Więc w moją proszę wstąp nadzieję
A Ja Cię przyjmę jak królewnę
Szczęśliwy szczęściem dłonią karła
Wtulę bezbronność ciał w aksamit
Żeby ta miłość nie umarła
W szkicach poranków między nami
Tego co było nie zabijaj
Bo okrutniejszej nie ma zbrodni
Wystarczy przecież że czas mija
Proszę nie bądźmy mu podobni
Trudno nadgonić galop serca
Gdy czas nam czasu dał nie wiele
Więc mnie w tym więcej nie utwierdzaj
Że to rozdanie przyszłych wcieleń
Pragnę całować Cię po rękach
W żalu upojnym włosy pieścić
Bo mi z miłości serce pęka
Nie mogąc w sobie jej pomieścić