Filipek

Idealista


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Nic nie uratuje czas
Może to jest to tyle dzieli was

Byłem idealistą raper miał być artystą a nie zakłamaną pizdą
Wypuściłem dziesięć płyt na których nie było flow
Ale były te emocje które miałem w sobie ziom
I może to był problem ciągle pisałem potem waliłem Goudę hej
I nikt mi nie mówił przestań a ja najpierw ją
Zdradziłem by się wytłumaczyć w tekstach
Flex jak chuj musiałem się zaszyć w domu
Chociaż ciągle mi pisali że dziś pijemy do zgonu hej

Musiałem skasować numer bo ciągle do niej dzwoniłem i już traciłem szacunek
Do siebie nie wiem gdzie mam tych kolegów
Którzy lali mi kielony gdy wygrywałem WBW nie wiem
Czy to takie proste gdy mi mówisz że jestem kolejnym spalonym mostem o
Bo nie byłeś w mojej skórze jeszcze jeden taki rok i nie wytrzymałbym dłużej o
Bo nie byłeś tam na górze ja przeżyłem i widziałem to co miałeś na YouTubie
Grałem w spodku dla tysięcy i po klubach dla piętnastu
Gdzie kupowaliśmy na pół szlugi za pieniądze z rapsów
Małolaty mi pisały że zrobię z nimi co zechcę
Jeśli tylko wyjdę po nie i przemycę na ten backstage o

To już nie znaczy nic piszę by wyrzucić syf
Cały pierdolony syf który zabrał mi kwit i zabrał mi każdą z nich
To już nie znaczy nic nie wrócimy do tych chwil
Nie będziemy razem żyć chociaż kiedyś taka prawda byłaby jak kop na pysk

Byłem dzieciakiem z Milicza wychowanym w szarej płycie, drugi blok na Mickiewicza hej
Przejeździłem całą Polskę babcia za moje wojaże odmawiała tu koronkę wiesz
Byłem w domu czarną owcą nawet jak zyskałem rozgłos
Ty katowałeś nagranie a ja spędziłem wigilię z nosem pitym aż po talerz
Wyjebany na infamię jeszcze dojdziemy do kwitu
Mogłem rzucić po Bydgoszczy to grając dla paru typów
Rap to pat hajsu nie ma wziąłem garstkę w dopijalni
Nie wkręcałem że to fame że kiedyś będziemy sławni
Jak pracowałem w Call Center wiedziałem że to etat
Jak chlałem co drugi dzień rzuciła mnie kobieta
Napisałem Dworzec Kraków chciałem odkuć się na stówę
Chciałem żeby było grubiej właśnie teraz będzie grubiej Avi jedź

To już nie znaczy nic piszę by wyrzucić syf
Cały pierdolony syf który zabrał mi kwit i zabrał mi każdą z nich
To już nie znaczy nic nie wrócimy do tych chwil
Nie będziemy razem żyć chociaż kiedyś taka prawda byłaby jak kop na pysk

Chłopaki lubią nawijać o przestrzeganiu reguł
A że żaden nie przestrzega to tylko drobny szczegół ta
Mam ich w piździe przymykam oko na nich
Zawsze taki sam za to mnie pokochali
Raperzy mają od chuja followersów
Paradoksalnie więcej niż dali dobrych wersów
Nie pytaj o koks, bo ja się nie dotykam
Choć nie jesteśmy tacy święci jak Watykan ej
Zapomnij wszystko co twój idol ci mówił

Bo to nie realtalk tylko bajki jak Tuwim
Jak ich spotkam to dostaną klapsa
Ne takie gangstery już się rozjebały na psach
Straciłeś zaufanie
To kurwa w minutę
Dałbym uciąć rękę i bym chodził z kikutem
Jak wykręcę numer to udaję że nic nie wiem
Ty jak wykręcisz numer to 997