
Ja nie mogę tamtej drugiej znieść
Wszystko się mieści w tym dziwnym tle
Jedna prawdziwa, a druga nie
Stoję przed lustrem, uśmiecham się
Myślę, że chyba jest nas dwie
I nie wiem, która z kobiet dwu
Czeka cię dziś, mój miły, tu
Gdy tak po obu stronach szkła
Stoimy - ja i ta
Ja nie mogę tamtej drugiej znieść
Ona też, ona też, ona też, toteż
Będzie trzask i brzęk, i dziura w szkle
Na twoje powitanie
Człowiek długo krył i znosił był
Lecz wreszcie brak mu sił
Wreszcie tłucze się w tę panią w szkle
Tę moją postać B
Bo nie może tamta druga znieść
Że ja też, że ja też, że ja też, no wiesz
Trzeba skończyć z tym, nim skrzypną drzwi
Chwytajmy się za loki
Koki, loki, koki, brwi
Lecz któż odkupi mi lustro to
Jeśli tak sama potłukę go?
Przecież to dosyć kosztowna rzecz
Co wiem, aż nazbyt dobrze wiem
Musisz je potłuc, miły mój
No, tylko popatrz, tylko spójrz
Co ten przystojny w lustrze pan
Tu do roboty ma?
Ty nie możesz tego pana znieść
Chyba nie, chyba nie, chyba nie, toteż
Będzie trzask i brzęk, i dziura w szkle
I małe zamiatanie
Tyś to długo krył i znosiłby
Lecz wreszcie brak ci sił
Wreszcie potłuczże tę zjawę w szkle
Tę twoją postać B
Bo nie może tamten drugi znieść
Że ty też, że ty też, że ty też, no wiesz
No i trzeba skończyć, skończyć z nim
Chwytajcie się za karki
Barki, karki, barki i
Tyś to długo krył i znosiłby
Lecz wreszcie brak ci sił
Wreszcie potłuczże tę zjawę w szkle
Tę twoją postać B
Bo nie może tamten drugi znieść
Że ty też, że ty też, że ty też, no wiesz
No i trzeba skończyć, skończyć z nim
Chwytajcie się za karki
Barki, karki, barki i