
Jak huragan
John zatrzymał się w pół drogi
Żeby wyprostować nogi
I zdjąć buty w których przeszedł setki mil
Musiał stanąć choć na chwilę
Bo go siodło piło w tyle
Ale wtedy właśnie się zjawiłaś ty
Takiej nikt by nie wymyślił
Taka nawet się nie przyśni
Choćbyś bracie co dzień miał koszmarne sny
Złapał Johnny buty w ręce
Grzecznie skłonił się panience
I nikt o nim więcej tam nie słyszał nic
Jak huragan jak tornado
Jak spłoszone nagle stado
Gnał przed siebie byle tylko dalej stąd
No bo gdyby się zawahał
Teraz by w kapelusz płakał
I Halloween miałby z nią przez cały rok
Ktoś tam gdzieś jest zakochany
A John biedak chłop ścigany
Przez te baby co polują na nich wciąż
Gdyby nie te szybkie buty
Dawno byłby już przykuty
Gdzieś do baby i chałupy jako mąż
Jak huragan jak tornado
Jak spłoszone nagle stado
Gnał przed siebie byle tylko dalej stąd
No bo gdyby się zawahał
Teraz by w kapelusz płakał
I Halloween miałby z nią przez cały rok
Chociaż pustki ma w kieszeni
Wolność sobie wyżej ceni
Nigdy już się nie ożeni, chyba wiesz
Bo tam za nim jedzie Mary
Ma nabite rewolwery
I dokument że wciąż żoną jego jest
Jak huragan jak tornado
Jak spłoszone nagle stado
Gnał przed siebie byle tylko dalej stąd
No bo gdyby się zawahał
Teraz by w kapelusz płakał
I Halloween miałby z nią przez cały rok
Jak huragan jak tornado
Jak spłoszone nagle stado
Gnał przed siebie byle tylko dalej stąd
No bo gdyby się zawahał
Teraz by w kapelusz płakał
I Halloween miałby z nią przez cały rok
I Halloween miałby z nią przez cały rok