
Jakby Mniej
Mniej lubię tych, którzy myślą, że są bardziej od innych
Daleko mi do boga, nie sugeruję im co powinni
Moja lepka krew na Twoich lepkich palcach
Zawsze byle do pierwszego, wyrobiona sztanca
Żyj i daj żyć, niepotrzebne skreśl żwawo
Umiem liczyć, zapomniałem jak się bije brawo
Wolę czołowe, niż ostry skręt w prawo
Źródło wciąż bije, w kanałach gdzieś pod Warszawą
Mniej lubię ludzi, z kłódką na potylicy
Kluczyk przepili, ze smutku lub z braku przyczyn
W kryształowej kuli diamenty i pogotowie
Bez niespodzianek w końcu urodzony na Karowej
Wbijam szpony w rzeczywistość
Tracę jej poczucie, jak Mielzky wiarę w hip-hop
Gram w otwarte karty i stawiam wszystko
Może naiwny jestem, ale tylko ja mogę mówić, że mi nie wyszło
Mniej lubię tych, którzy myślą, że są bardziej od innych
Daleko mi do boga, nie sugeruję im co powinni
Moja lepka krew na Twoich lepkich palcach
Zawsze byle do pierwszego, wyrobiona sztanca
Nie ufam ludziom wiary przez wąski horyzont
Dogmaty podatne na zmiany, owce nie gryzą
Pewnie tacy jak ja mają skazę w genach
Dopiero multum różnych źródeł składa się na punkt widzenia
Ludziom z mediów zarzucam cynizm, nigdy głupotę
Bo to niegłupi ludzie, kminisz? Kminią co potem
Czym mają zapchać sobie mordę
Bo życie wcale nie jest takie łatwe, kiedy gaśnie prompter
Krytykę przyjmuję z bólem
Wbija szpilę w wysiłek, którego jakoś nikt nie odnajduje
Rozdrapuję skórę żeby wydobyć prawdę
Taką mam naturę, nie, dziękuję, dla mnie to co zawsze
Mniej lubię tych, którzy myślą, że są bardziej od innych
Daleko mi do boga, nie sugeruję im co powinni
Moja lepka krew na Twoich lepkich palcach
Zawsze byle do pierwszego, wyrobiona sztanca
Jakby mniej lubię, jakby mniej
Jakby mniej lubię, jakby mnie
Mniej lubię tych, którzy myślą, że są bardziej od innych
Daleko mi do boga, nie sugeruję im co powinni
Moja lepka krew na Twoich lepkich palcach
Zawsze byle do pierwszego, wyrobiona sztanca
Jakby mniej lubię, jakby mniej
Writer/s: Tomasz Buga