
Jeden na 1XXX
Sobie sama nie dowierza z mieszkania nie wyjeżdża
Byle szama była świeża nie gotuje sama odkąd nie ma męża
Od rana na klęczkach odkąd nie ma papieża
Cenę jej dobrego serca ksiądz wycenia w kopertach
Ktoś znowu jej potwierdza to małolat ten sam
Co wczoraj znowu kiepa gasił gdzieś koło jej piętra
Szok jest pewna że zło wylewa na zakrętach
Dziwny krok mowy nie ma że to tylko ta wódeczka
Opity pałętacz mógłby już tu nie mieszkać
Jak tamta z dołu jedna co się wyniosła do teścia
„Pani zamknie drzwi od wejścia jeszcze wejdzie w nocy jakiś"
To mi komplikuje sprawy jak już kończę pić browary
Kto pilnuje klatki otwartej nad ranem samym
Żal mi moich starych każdego kto to kuma
Jak wielkie zmiany w mózgach wyrządziła komuna
Kto komu umarł kiedy komunia gdzie tu umiar jak to u nas
Po staremu Unia dała nam dodatkowego chuja w menu
Ludzie patrzą na Twój sukces
Na upadek także
Odpowiedz sobie w lustrze
Co spodoba im się bardziej
Patrzą na Twój sukces
Na upadek także
Odpowiedz sobie w lustrze
Co spodoba im się bardziej
Załatwię to i z diabłem żeby mieć chatę jak Boski
Wciągam jointy i wyciągam wnioski
Pierdolą mnie rządy liczą się pieniążki
To ich nie ma głodny to ich nie ma gorzki smak
Chleba codziennego wpierdala od lat z chaty
Wychodzi jak braknie czegoś do schabowego no masz
Kiedyś w windzie będę jechał z jedną przyjdzie czas
I kopnie w kalendarz jak myślisz co połowa bloków wtedy zezna
Ludzie patrzą na Twój sukces
Na upadek także
Odpowiedz sobie w lustrze
Co spodoba im się bardziej
Patrzą na Twój sukces
Na upadek także
Odpowiedz sobie w lustrze
Co spodoba im się bardziej
Oprócz naszych spojrzeń nic tu nie jest pewne
Niewiele mogę dojrzeć wiem sam w tym gównie jestem
Gdzie życie przeciętne wszystko co najlepsze
Gdzie nawijki średnie to dla ludzi pierwsze miejsce
Przez nawyki bledniesz a wokół miny wredne
Niejeden już przegapił przeznaczoną mu królewnę
Omijam gapiów biegnę prosto na piętro pierwsze
I w sumie sam nie wiem po co cały dzień się kręcę
Ej chcemy mieć więcej zaprzeczasz mówisz brednie
Wiem to jak nawijasz jest Ci chyba obojętne
Nie fajne nieźle takich najchętniej jem
Jest tylko jeden hip hop wpierdalamy jeden chleb
Odchodzę od stołu co chcesz to na nim połóż
Ja mówię „żegnam ziomuś" nie odbieram domofonu
Krótko i do domu nie zostanę tu koniec
Sarius mrówka co poluje na słonie
Ludzie patrzą na Twój sukces
Na upadek także
Odpowiedz sobie w lustrze
Co spodoba im się bardziej
Patrzą na Twój sukces
Na upadek także
Odpowiedz sobie w lustrze
Co spodoba im się bardziej