
Kanapa
Oh atutowy dj flip
Alkopoligamia dot com piotrek szmidt
Nie wierzę nikomu kto nie przysypiał na „idzie"
To półtorej h dla mnie jakby tydzień
Coś o jakby wstydzie żaden problem
Tyle lat na randkach chciałem zjeść nie mogłem
Bałem się że chrząknę i coś dziwnie mlaśnie
W związku z czym pijany byłem po kwadransie
I że „z polskich rapów słucham tylko łony"
Dama wnet znikała a koń niezwalony
A joint niespalony bo odpadłem wcześniej
Ja po blancie naiwny jak ruchadło leśne
Wow zjarany uczę się milczeć i marzenie mam jedno
Elektryczny wheelchair
Wow sięgamy dna tik toka
Tokarczuk na półce leży na pokaz
Śledczy wbija pinezkę „drug kingpin"
Wszystkie cornery w mieszkaniu guilty
Nie chcę by było jak dawniej
Jara mnie progres a nie jazda wstecz
Czy coś zakwitnie w tym szambie
Proporcje zmienią się w „być czy mieć"
Raczej nie chyba nie kto wie ja nie
Prawie kupiłem akcje inpostu na handel
Znowu „prawie" jak bernie sanders
Udusiłem kanapę netfliksem była nowa
Przypomina ciasto na pizzę
Tak jak moja twarz chociaż mówią
Żebym ćwiczył on line
A ja znowu gniję on wine
Chciałbym hulać nogą on lime
Terapeutka mnie nie złapie on crime
Z nią se gadamy na jitsi
Ale nie wyczuje gdy będę tipsy
Depresyjny epizod
Wywołuję squirty ale to kortyzol
Nie chcę by było jak dawniej
Jara mnie progres a nie jazda wstecz
Czy coś zakwitnie w tym szambie
Proporcje zmienią się w „być czy mieć"
Raczej nie chyba nie kto wie ja nie
Zasięgowi muzycy kochali apolityczność
A wyszło
Że z pisem każdy ma styczność przykro
Trza się było wcześniej dać zarazić myślą
Fejm to jedyne paliwo
Kręgosłupy zamawiali u haribo
Chuje też im zaraz zmiękną ostrzegałem
„Zamach na przeciętność"
Przydałby się tutaj pogląd
Ale wolą z kciuków siodło
Więc czy dźwigną inne funkcje
Inne niż dźwignia konsumpcji
Mam brzydki fryz (tarap parap)
Mentalny niż (tarap parap)
Zbolały krzyż (tarap parap)
W ten czas pandemii (co co co)
Ale czy potem coś się tu zmieni (oho oho)
Tarap tarap
Tarap tarap
Tarap tarap