Wiśnia Bakajoko

Kumulacja myśli


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

W mojej głowie zaraz ziomek kumulacja myśli pęknie
Piszę nową zwrotę to trochę ciśnienie zejdzie
Truję się tytoniem i bazgrolę wers za wersem
Nic nie piłem koleżko a telepią mi się ręce
Siedzi we mnie to wkurwienie i rozsadza czachę
Krzyczy coś sumienie i czuję się niepewnie facet
Kurwa daję słowo co jest z tobą Jacek
Porycie jak po Matrixie idzie mach za machem
I nie pomaga wcale przygnębia mnie ten beton
Przez to że na padace jestem trzeci miesiąc
A może przez to koleżko by zarobić
Narażam się jak wariat zamiast do roboty chodzić
Angażować mi się nie chce w poważniejsze rapy
Choć nie pogardzę pewnie jak będzie z tego coś stary
Życie byłoby piękne wydaje mi się stary
Jak to co lubisz robić i kosić z tego talary

Niby spoko a już ora widzę mendę za zakrętem
Bakajoko pędem bo zawinął na komendę
Nasze prawo niepojęte żeby chować się ze sprzętem
Zaraz u siebie już będę na ścianie stare PMD
Czy będzie dobrze nie wiem pewien jestem tylko śmierci
Sachar Arek Siwy Czarek na zawsze w pamięci
Łza się kręci w oku wychowany w starym bloku
Kim jestem daj spokój tysiące podobnych wokół
Społeczeństwo podzielone skacze sobie do gardeł
Polityka zło wrodzone nadal są zarobki marne
Stop islamizacji ale nikt nie mówi śmiało
Ilu banderowców już do Polski zajechało
Lepszy dla nich Ukrainiec bo za mniejszą stawkę tyra
A ten co się tu wychował niech się lepiej nie wychyla
Jedność to siła domem nasza ojczyzna brat
Drogą prawda czysta z lubelskiego blokowiska

Kumulacja w bani ta nieopisana strata
O szóstej wjechali pojmali naszego brata
On na saniach pies zeznania na świadkach wymusza
Sąd rozpatrza z tobą wariat ludzi grupa duża
Pozdrawiam mordunia kurwa życie takie jest
Zapowiada się burza oby jebnął mały deszcz
Niebo się rozchmurza starczy wszystkich bliskich łez
Słońce się wynurza i wykurza cały pech
Bakajoko PMD ZPW eSTeOKa
Dzień chwytam na Bronowicach witam la vida loca
Krąży plota co tam farmazoniarz następny
Nie lubią mnie bo pewnie ode mnie dostali w zęby
Którędy idziemy wiemy prawda naszą drogą
Przekręty sępy i hieny się czają tyle mogą
Zbijane ciśnienie niezmiennie posym blantem
Zdani wyłącznie na siebie Lublin podziemie z fartem

Umysł figle płata zrób taki eksperyment
Spróbuj zamknąć oczy i nie myśleć przez chwilę
Ciężka sprawa znowu jakaś myśl się pojawia
Obawa co na nogi stawia jak poranna kawa
Co się dziwić jak wszędzie dookoła straszą ludzi
Zamiast motywować to chcą strach w nas obudzić
Islam nas dojedzie a Putin dobije
Jedną chwile jeszcze Polska nie zginęła kiedy żyję
Od wszystkiego są eksperci pozjadali już rozumy
Nagle kurwa wszyscy bohaterzy za komuny
Gdzie ta niepodległość wszyscy mają tego dosyć
Bo znowu w nasze losy wnikają garbate nosy
Polska odporna na ciosy nieraz to udowodniła
Słowiańska siła która z kolan się podnosiła
Teraz dumnie musi stać o historię trzeba dbać
Znów przez kumulację myśli późno pójdę spać