
Lichen
Mówisz mi mała że wierzysz w Boga
Jednak czasami chwyta cię trwoga
Nie bez powodu i nie bez racji
Szukasz źródła frustracji
W tygodniu praca i nudne życie
W sobotę balet amfa i picie
Rano w niedzielę jesteś w kościele
Mówisz Bogu niewiele
Możesz słać forsę do Lichenia
Tworzyć świątynię całą z kamienia
Jeśli chcesz mnie na ślubnym kobiercu
Buduj świątynię w sercu
A na wakacjach odjazd na maksa
Pion trudno trzymać bo grawitacja
Jazda na koksie nocleg gdzieś w boksie
Dzwonię ty mówisz spadaj
Znów wodna fajka ostra pojarka
Do tego browar i świat się chowa
W końcu pragnienie wrócić do domu
Gorycz płacz po kryjomu
Możesz słać forsę do Lichenia
Tworzyć świątynię całą z kamienia
Jeśli chcesz mnie na ślubnym kobiercu
Buduj świątynię w sercu
A kiedy patrzę na ten betonowy stóg
Zastanawiam się co sądzi o tym Bóg
Czy żeby Bogu miłość można przysiąc
Trzeba wykupić tablicę za tysiąc
A gdyby to bogactwo przeznaczyć dla ludzi
Większą radość Boga by taki gest wzbudził
Bo człowiek to dusza to Boża iskierka
A radość z kamienia niestety niewielka
Możesz słać forsę do Lichenia
Tworzyć świątynię całą z kamienia
Jeśli chcesz mnie na ślubnym kobiercu
Buduj świątynię w sercu
Możesz słać forsę do Lichenia
Tworzyć świątynię całą z kamienia
Jeśli chcesz mnie na ślubnym kobiercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu
Buduj świątynię w sercu