
Limit słów
A gdybyś dostał limit słów dajmy że po stu umrzesz
Czy byś pierdolił znów o tym jaki odniosłeś sukces
Jaką zrobiłeś suczkę oj jaki cwany
O tym jak z kumplem gdzieś po wódce razem najebani
Ciekawe ile słów byś wtedy dał by narzekać
Że sąsiad ma bo się nakradł i co za kraj
Jeśli ładna ta sąsiadka to pewnie bladź
Jeszcze o podatkach standardowo też coś daj
Czy byś poświęcił kolejne zdania na modły
Unosząc wzrok mówił „nakarm dzieci Boże"
W tym czasie afrykański Jasio zdycha głodny
Ma zero kalorii karmienie bożym słowem
W końcu zamilkniesz z ostatnim słowem
Pomyślisz sobie że dobrze jest
Poczujesz wtedy zimną lufę przy głowie
I usłyszysz ciche „say my name"
Jak macie gadać tak lepiej nie mówcie nic
Łatwo się mówi co za dużo to szkodzi
Mówiłeś coś
Mówiłeś to było takie proste
Twój świat dawno skończył się na słowie
Jak macie gadać tak lepiej nie mówcie nic
Łatwo się mówi co za dużo to szkodzi
Mówiłeś coś
Mówiłeś to było takie proste
Twój świat dawno skończył się na słowie
Sto słów po których trupem padniesz
Serio kurwa to świat dla mnie
Wrogom dam się wyszczekać i luz
Z bliskimi się dogadam bez słów
Jestem małomówny lekkomyślny
Masz z tym problem
To pęto liż mi ha
Właśnie zmarnowałem kawał życia
Jakbym umyślnie się starał zdychać
Wyjebane jak mogę nie wkurwić reszty
Liżąc sobie dupy znaleźli se wspólny język
Do kurwy nędzy muszę ich obrazić znów
Ciężki charakter lekki duch nie potrafię ważyć słów
Nauczony przekraczać limity nie ma nieba
Ceną życie lecz mam plan się wyjebać nie dam
Licznik staje nastaje cisza
A ja do końca życia mogę pisać
Jak macie gadać tak lepiej nie mówcie nic
Łatwo się mówi co za dużo to szkodzi
Mówiłeś coś
Mówiłeś to było takie proste
Twój świat dawno skończył się na słowie
Jak macie gadać tak lepiej nie mówcie nic
Łatwo się mówi co za dużo to szkodzi
Mówiłeś coś
Mówiłeś to było takie proste
Twój świat dawno skończył się na słowie