
Mayday
Wchodzimy w cypher znowu będzie awantura
Tak tak przyszła nasza tura house inda tarantula
Palę skuna i zajadam se spaghetti
Moi ludzie pierwsi twoi jakby spieprzyli już
Jak pisze linie (bang)
Jak życie spełniam (sen)
I track i track który z kolei (nie wiem)
Jak PKP (to nie wiem)
Jak sukę (no to jebię)
Ale nie tak jak myślisz bo mamy plany siebie
„Rapy i tylko rapy" mówi mi mama
A ja opętany palę grama w studio do rana
To lata bólu przekują nam bloki w palmy
I tak jak tobie zagramy ty zatańczysz D i Z
Moi ziomale kumają mój polot ja od dzieciaka juz poza kontrolą
Typy co chcieli tu wojnę mieć z nami to ich plakaty to dzisiaj nekrolog
Zawsze mówię co chcę a nie to co wolą
Za żadna forsę forsę tak mnie kiedyś nauczono
Fuck ya bitches gettin' money jedną mam u boku
Zadomowiłem się na dobre więc nie zmieniam lokum
Wydziabałem logo domu Szymi Młody Goku
Zabookuję sobie w LA hotel ale w przyszłym roku (ya)
Scena w szoku życie pełne łez i bólu potu
Moja ekipa pełna ludzi kotów
Gramy sobie sztuki pogo
Moje życie moje rzeczy kurwa moje logo
Robię dużo zrobię jeszcze więcej mayday
Jak czegoś nie mam to wiedz że zdobędę mayday
Nie ma góry na która nie wejdę mayday
Mayday mayday mayday
Mayday mayday mayday
Robię dużo zrobię jeszcze więcej mayday
Jak czegoś nie mam to wiedz że zdobędę mayday
Nie ma góry na która nie wejdę mayday
Mayday mayday mayday
Mayday mayday mayday
Legendy są w podziemiu więc się nie musimy chować
Wolę już chyba ziemię gryźć nie dam się przystosować
Ziomy tarantule ty się w sieć możesz wpakować
Miły wieczór robię niunię z ust jej leci towar
Potem idę browar noc latam po mieście
Kładę się do łoża zamiast późno jest już wcześnie
Nie chcemy aferek nie berek nie gramy w gierę
Ja liderem jak prezes to niech robią karierę
Piszę szybko wersy to jak szybki numerek
Najpierw rzucam to na tuby potem rzucam na scenę
Dostaję przelew za „Yakuzę" robię dziarę
Przeniosę ciebie w inny wymiar moim Rinneganem
Za jednym razem wrzucam sobie domek na przedramię
Jestem inda i nie ważne co tam będzie podpisane jadę dalej
Obsesyjnie jak by to było moim jedynym planem
Jadę dalej wbijam szpilkę teraz w azjatyckie kraje
Pije kawę palę fajki bit Matiego pod moim wokalem
Obok mnie chłopaki i się świetnie bawię
Wszystko takie same choć mam nowe buty
Nadal idę tam gdzie chciałem mam tych samych ludzi
Pale szlugi ale przez to rzadziej chodzę skuty
Z nieba pada znów atrament a nad głową kruki
Mayday mayday
Robię dużo zrobię jeszcze więcej mayday
Jak czegoś nie mam to wiedz że zdobędę mayday
Nie ma góry na która nie wejdę mayday
Mayday mayday mayday
Mayday mayday mayday
Robię dużo zrobię jeszcze więcej mayday
Jak czegoś nie mam to wiedz że zdobędę mayday
Nie ma góry na która nie wejdę mayday
Mayday mayday mayday
Mayday mayday mayday
Całe życie robię cosplay siedzę w domu to naciskam coś play
Nie życie na walizkach a mam spakowaną torbę
Chcą mieć szczyty typy ślepo biegnąc po te forsę
Rozmieniając się na drobne
Ciągle złoto w planach wkurwiam jak Wanda Nara
I płynę na tych falach jak Johnny Kapahala
W Bari idę na taras odpalić peta z rana
Nie będę czekał wszystko dawaj tu od zaraz
Teraz każdy jest jak selfmade całe życie tutaj biegnę
Odnajduje własną przestrzeń perwers tak jak Nicklas Bendtner
To nadal rap nie Mayday siema znów nie ma co zbierać
Sorry pany ale moja zwrotka musi być najlepsza
Wyłysiałem od czasów nagrywek u Serdela
Za to bujna wyobraźnia jednocześnie lepszy real
Zjadam rozum to jest moja cud dieta
Każdy dzień to my day choć dyscypliny null w genach
Ty masz zajad na mordzie bo ponownie wjechał kebab
Wołasz „mayday" ale cisza bo Turas litości nie zna
Skreślam sobie z listy questy
Spacer po lesie grają nowe JBL'ki
W końcu skumałem czyn ważniejszy od chęci
Na bok wymówki bo kurwa muszę być WIELKI Rakos