Filipek

Mogło być gorzej


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Pochodzę z kraju gdzie zamiast cytatu że będzie lepiej jest mogło być gorzej
Moje ambicje są porównywalne do tłumów na SORze
Jak w piątek jest melo w ziomek jest w sztosie to mówię dołożę
To bardzo mnie bawi gdy nastolatki mi piszczą „O Boże"
Jaki on piękny kiedy na Insta ogarniam share'y i zasięg
Miesiąc po walce zamykałem kluby a w tamtym czasie nie byłem w trasie
Dwa lata miałem agorafobię
Bałem na klatce się mówić "dzień dobry"
Jak widziałeś wtedy Filipa na mieście

Perfumy na mieście miałem o zapachu goudy
Wróciła mi tu zajawa na rap
Takie freestyle se piszę od tak
Raperzy teraz robią piosenki ja urabiam dupy gdy składam punch
Suko jestem lepszy niż każdy twój kurwa idol
Prawnilniaki studenciaki oni wszyscy za mną idą
Od freestyle'u aż po mainstream jak Eminem w polskiej wersji
Jak nie przekonają rymy cię to mamy jeszcze pięści

Melo mnie wciąga jak mojego ziomka (hajs hajs)
Wydaję szybko a potem przychodzi tu (strach strach)
Jest siódma rano lecz nikomu nie chce się (spać spać)
Nikomu nie chce się (spać spać)
Łatwo tu można (spaść spaść)

Hej melo mnie wciąga i wychodzą ze mnie wszystkie demony
Jak nie wychodzę przez jeden weekend jestem poparzony
Moja ekipa jak wchodzi do baru nigdy nie mówi że pochwalony
Ostatnie dwa lata widział to Jezus i bał się zaglądać w te nasze strony ej
Stulejarze chcą się tutaj pruć
Też bym płacił tu za seks jakbym miał podobny look
Moja płyta biały kruk twoja płyta jeden huk
W dodatku też podjebany do przetłumaczonych słów hej
Chcesz patologii
A nie widziałeś nigdy jej z bliska

Dla ciebie Braun to ten polityk którego lubi matka katoliczka
Jedyna opcja dla ciebie na hajs to żeby dociułać tutaj magistra
Ksywa „Filipek" jest na każdym bloku
A ciebie nie znają w korpo z nazwiska (nie mów mi co tutaj jest ziom rapem)
Na melanżach puszczasz sobie Blachę

Melo mnie wciąga jak mojego ziomka (hajs hajs)
Wydaję szybko a potem przychodzi tu (strach strach)
Jest siódma rano lecz nikomu nie chce się (spać spać)
Nikomu nie chce się (spać spać)
Łatwo tu można (spaść spaść)

Wychodzę na osiedle
Freestyluje sobie z małolatami ej
W życiu sporo przeszedłem ale teraz nie mam zamiaru się mazgaić
Mój skład to najlepszy skład
Moja ksywa to jakbyś zgadł
W trackach pierdolisz coś że latasz wysoko widzisz mnie i minę masz jakbyś spadł
Minę masz jakbyś palił crack
Codziennie od dziewięciu lat ej
U mnie od tylu lat płonie bat robię rap rzucam chlanie i zdobywam świat
To wszystko nie było na darmo
Choć przez lata nie było mi łatwo

Jak obserwowałem tych co mieli lepiej niż ja to chęć miałem się sztachnąć
Nie musi być z ciebie żaden wzorzec ważne że bliskim w potrzebie pomożesz
Już nie myślę o tych co mieli lepiej dużo częściej o tych co mieli gorzej
U mnie w domu nie było głodu a u nich był
Mój tata był wporzo a mój dziadek się zmył
Przyznaję myślałem inaczej jako szczyl
Obiecałem coś mamie słowa zamieniam w czyn
Jointa zamieniam w dym
To dla chłopaków z biedy powiedz im to jest styl
Powoli do przodu ty nie przejmuj się tym
Bo nie od razu mordo zbudowano Rzym

Melo mnie wciąga jak mojego ziomka (hajs hajs)
Wydaję szybko a potem przychodzi tu (strach strach)
Jest siódma rano lecz nikomu nie chce się (spać spać)
Nikomu nie chce się (spać spać)
Łatwo tu można (spaść spaść)