
Nie ma litości
To nie przeciwko tobie zrozum to wreszcie
Czy możesz poruszać się swobodnie po mieście
Gdy zmrok zapadnie masz ochotę na wędrówki
Nie
Niebezpieczne są takie wędrówki
Gdy policja osłania polityków kolumny
I gdy bije tych co poglądy mają inne
W tym samym czasie zupełnie niedaleko
Znaleziono zasztyletowanego człowieka
A policja musi przecież jakoś żyć
Gdy praca niskopłatna ktoś inny musi płacić
Za takie marne grosze to jest typowe
Tylko idiota by nadstawiał swoją głowę
Bum bum w nocy słychać w parku strzały
Widziałem lecz udaję że niczego nie widziałem
Na ulicy zatacza się kafar z wąsami
Być tu można tylko z jego pozwoleniami
Agresja jest wkoło podstawową zasadą
Z reguły źle się kończy, gdy zechcesz tutaj stanąć
Ja też klęczę w kałuży i krwawi mi nos
A dziś to przecież wyjątkowo spokojna noc
Jacyś zaczepiani ludzie jeśli tu są jacyś ludzie
Wrzaski awantur w wódczanej malignie
Czy rozumiesz choć trochę logikę tych czynów
Nie ma litości dla skurwysynów
Bum bum bum bum
Nowy pan nadchodzi nowy pan rządzi
Jakie imię jego tłumy sług gromadzi
Niegdyś prawy dziś dla chwały jego królestwa
Dla niego czynią najgorsze kurestwa
Nieopodal placu gdzie pita wóda grupą
Młode dziewczyny handlują swoją dupą
Czy rozumiesz choć trochę logikę tych czynów
Nie ma litości dla skurwysynów
Dalej jeszcze szybciej samochodem
Biały śnieg umie pięknie prostować drogę
To co trudne i ciężkie bardzo łatwe i lekkie
Człowiek jest wolny a ty jesteś człowiekiem
Ty uważaj co mówisz bo ciebie słuchają
Gdy mówisz do dzieci co ciebie otaczają
Tu nowy król panuje z nową królową
To zarobek też jest dobry pod szkołą podstawową
To nie przeciwko tobie zrozum to wreszcie
Hej dzień się budzi po nocy w moim mieście
I może bardzo wielu nie zrozumie tych słów
Ale nie ma litości dla skurwysynów
Nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości
Dla skurwysynów nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości
Dla skurwysynów nie ma litości
Nie ma nie ma litości
Nie ma litości
Nie ma litości