Maciej Zembaty

Okno


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Dlaczego stoisz przy oknie
Wciąż piękną i dumną chcąc być
Twe piersi kaleczy cierń nocy
Włócznia wieku w twym boku już tkwi

Giniesz w łachmanach sumienia
Szukając zapachów i barw
Nerwy napięte i srebrne
Zwiotczały stoczyła ja rdza

Miłości wybrana miłości zmrożona
Plątanino materii i ducha
Wybranko aniołów demonów i świętych
Zastępów złamanych serc
Uspokój tę duszę

Ucałuj policzek księżyca
I z chmury niewiedzy swej wyjdź
Nowe Jeruzalem spłonęło
Po cóż czekać w ruinach na świt

Na trudy się nie skarż ni słowem
I niech nie współczuje Ci nikt
Jak róża po drabinie cierniowej
Pnij się w górę w milczeniu przez łzy

Rzuć potem tę różę do ognia
I słońcu w ofierze ją złóż
A słońce niech weźmie w ramiona
Najświętszy jedyny Bóg

Bóg marzy o śmierci litery
Bo żaden nie znaczy nic znak
Lecz sprzyja ciągłemu jąkaniu
Słów chcących ciałem się stać

Miłości wybrana miłości zmrożona
Plątanino materii i ducha
Wybranko aniołów demonów i świętych
Zastępów złamanych serc
Uspokój tę duszę uspokój ją


Writer/s: LEONARD COHEN