
Ostatnie Razy
Nie umiemy żyć bez siebie chore zdrowia okazy
Siedząc razem marząc by przyszła samotność jako azyl
Wciskamy gaz traktując znaki „stop" jak drogowskazy
Jak pętla nieskończoność te wszystkie ostatnie razy
Azyl azyl te wszystkie ostatnie razy
Azyl azyl te wszystkie ostatnie razy
Azyl azyl te wszystkie ostatnie razy
Te wszystkie ostatnie razy
Te wszystkie ostatnie razy
Mogłem zadzwonić dziś w nocy powiedzieć że potrzebuję pomocy
Poczekać aż przyjdziesz i spojrzysz mi w oczy bym znowu miał pisać o czym
Po czym się zamknąć w pokoju na miesiąc i wyrzucić z siebie to wszystko na papier
Czekać cierpliwie aż słowa wyleczą każda z ran mojej wojny ze światem
Mówi pasażer na gapę jechałem długo w pociągu donikąd
Patrząc przez szybę na zgubną nicość dotarło do mnie że pora już wysiąść
Chcę ci przysiąc ostatni raz że wszystko co złe dawno odeszło
Została przeszłość której nie skreślę bo wszystko jest opowieścią
A ty jesteś jej nieodłączną częścią chociaż tak często szukamy skazy
Tak często męczy nas szara codzienność ukryta między 'wierzyć' a 'marzyć'
Ogień który rozświetlał nam ciemność teraz potrafi czasem poparzyć
Uczucia których nie spiszą wyrazy nasze ostatnie razy
Nie umiemy żyć bez siebie chore zdrowia okazy
Siedząc razem marząc by przyszła samotność jako azyl
Wciskamy gaz traktując znaki „stop" jak drogowskazy
Jak pętla nieskończoność te wszystkie ostatnie razy
Gdzieś głęboko między 'ty' a 'ja' jest taka przestrzeń mglista lecz piękna
Mógłbym cię kiedyś zabrać tam ostatni raz nim napiszę „Żegnaj"
Może to wybór „iść" czy „paść" a może ten pejzaż zwiastuje koniec
Odpowiedź znajdziesz w misz i masz gdy napiszę z żalem naszą opowieść
Znajdziemy siebie po drugiej stronie świata który tak mało rozumie
Nie chcę wracać do tego co czułem odpowiedź jest ciężka jak wieka ich trumien
I mógłbym nie unieść i w złości cię zabrać aż tam na straszny koniec szuflady
Głośno odpalić Mihtala podkłady i wykrzyczeć ci w twarz że nie dam już rady
Ostatnie razy twoje obawy bo tkwisz pomiędzy „byłaś" a „będziesz"
Gdzieś pomiędzy „przyjaźń" a „szczęście" tam gdzie nadzieja znalazła swe miejsce
Proszę dziś nie mówmy więcej bo między „cierpieć" a „kochać" sypiamy
Ostatni raz się złapmy za ręce bo pęka ziemia pomiędzy nami