Pan Cogito o cnocie


Print songSend correction to the songSend new songfacebooktwitterwhatsapp

Nic dziwnego
Że nie jest oblubienicą prawdziwych mężczyzn
Generałów
Atletów władzy despotów

Przez wieki idzie za nimi
Ta płaczliwa stara panna
W okropnym kapeluszu Armii Zbawienia
Napomina

Wyciąga z lamusa portret Sokratesa
Krzyżyk ulepiony z chleba
Stare słowa

A wokół huczy wspaniałe życie
Rumiane jak rzeźnia o poranku
A wokół huczy wspaniałe życie
Rumiane jak rzeźnia o poranku

Prawie ją można pochować
W srebrnej szkatułce niewinnych pamiątek
Jest coraz mniejsza jak włos w gardle
Jak brzęczenie w uchu

Mój boże żeby ona była trochę młodsza
Trochę ładniejsza
Szła z duchem czasu
Kołysała się w biodrach
W takt modnej muzyki

Może wówczas
Pokochaliby ją
Prawdziwi mężczyźni
Generałowie
Atleci władzy despoci

Żeby zadbała o siebie
Wyglądała po ludzku
Jak Liz Taylor
Albo Bogini Zwycięstwa

Ale od niej wionie
Zapach naftaliny
Sznuruje usta
Powtarza wielkie nie

Nieznośna w swoim uporze
Śmieszna jak strach na wróble
Jak sen anarchisty
Jak żywoty świętych

A wokół huczy wspaniałe życie
Rumiane jak rzeźnia o poranku
A wokół huczy wspaniałe życie
Rumiane jak rzeźnia o poranku
A wokół huczy wspaniałe życie
Rumiane jak rzeźnia o poranku